poniedziałek, 22 lipca 2013

Cena zwycięstwa. Rozdział 18



Oryginał możecie znaleźć pod >tym< linkiem.

Miłego czytania :)

Rozdział 18
Znaczenie pracy zespołowej
1 październik 1998

Slughorn zdecydował zrezygnować z kolejnego roku nauczania w Hogwarcie. Nowy nauczyciel eliksirów także był kiedyś w Slytherinie (Hermiona zaczynała dostrzegać tutaj jakiś wzór). Był nawet dobrym nauczycielem, jednak Hermiona nie była przekonana czy jest on istotą ludzką. Ale wyglądał na porządnego człowieka. Był sprawiedliwy, nie faworyzował otwarcie swojego domu i nie miał tej nowej tendencji, którą posiadali inni w jej otoczeniu. To znaczy, nie pochlebiał jej we wszystkim tak, jak reszta.

Główną wadą profesora Blimerka była skłonność do dramatyzowania. Także w kwestii pracowania w parach, co nazywał „pracą zespołową”. „Dobra praca zespołowa” mawiał „jest podstawą sprawnego społeczeństwa. Jestem tutaj by uczyć was Eliksirów i zrobię to. Ale poza tym, to co my – szkoła i ja – chcielibyśmy podkreślić w tym roku, to znaczenie zaufania”. Jego nozdrza poruszałyby się szybko w tym momencie. „Znaczenie pracy zespołowej.”

„I właśnie” dodałby, machając swoją różdżką tak, że instrukcje do eliksiru pokazały się na tablicy „dlatego dzisiaj będziecie znów pracować w parach. I to nie z kimś z waszego domu.”

Podczas ich pierwszej lekcji Eliksirów, na początku westchnęła i rozejrzała się po klasie, potem usiadła w kącie i zaczęła warzyć swój eliksir samotnie. Blimerk wpatrywał się w nią i wyglądał na trochę zawiedzionego, ale nie komentował tego. Myślała, że przecież była bohaterem wojennym i powinna być w stanie znaleźć sobie partnera. Ale bez Harry’ego i Rona, nie było nikogo przy kim czułaby się chociaż trochę komfortowo. Poza tym, nie wierzyła nikomu jeśli chodziło o jej ocenę z Eliksirów. Zdała sobie sprawę, z niemałym zaskoczeniem, że jest zbyt nieśmiała by stanąć i zapytać kogoś (przynajmniej jeśli chodziło o Slytherin), a kiedy nikt nie zapytał jej, została sama. Lavender i Parvati ciągle chowały się za swoimi partnerami by zachichotać i okazjonalnie rzucały jej krytyczne spojrzenia. Partner Malfoy’a zrezygnował z Eliksirów po raz trzeci z rzędu, woląc dostać wieczorny szlaban.

Nikt nie wyglądał na zadowolonego ze sparowania i nie była jedyną osobą, która nie chciała znaleźć sobie partnera, który wcale nie chciał współpracować.

Lub „zespołu”, jak to mówił Bilmerk.

I jak Parvati mogła się śmiać, zastanawiała się, kiedy jej bliźniaczka zginęła podczas Bitwy? Jak Lavender mogła się śmiać po swojej potyczce z Grebackiem? Była tam, kiedy Pani Ponfrey powiedziała jej, że źle ocenili jej rany. Lavender pochyliła głowę i płakała, kiedy zdała sobie sprawę, co to znaczy. Dzisiaj, jej twarz nadal była poharatana. Długa, prążkowana blizna biegnąca przez jej czoło, najbardziej rzucała się w oczy, odwracając uwagę od jej kiedyś ślicznej twarzy. A Lavender nadal się śmiała.

Czy naprawdę tylko ona nadal nosiła w sobie smutek? Była jedyną, która bez przerwy myślała o wojnie? Jedyną, której nadal było trudno wykrzesać uśmiech?

Musiała jednak przyznać, że z Ginny u boku, przychodziło jej to dosyć łatwo. Merlinie, gdyby tylko Ginny była na jej roku.

- Panno Granger. – powiedział Blimerk stojący gdzieś za nią, wyrywając ją z myśli – Chciałbym z panią porozmawiać po lekcji.
- Dobrze, proszę pana. – odpowiedziała.

Kiedy odszedł od niej, zdała sobie sprawę, że podczas swoich rozmyślań, straciła rachubę w mieszaniu. Przeklęła pod nosem i rozejrzała się wokół. Goyle i jego partner byli dwa kroki za nią, wyglądając na zagubionych. Parvati, Lavender i ich partnerzy nawet nie próbowali. A Dean i Seamus (którego siniaki prawie już zniknęły dzięki cudownej maści Freda i Georga), cóż, ich eliksir był porażką.

Prawdopodobnie zamieszała około osiem razy, zdecydowała. Czyli zostało jej jakieś sześć lub siedem.

Wznowiła mieszanie kiedy ktoś powiedział:
- Mieszasz w lewo, Granger.

Jej głowa poderwała się do góry szybko, za nią podążyły jej ręce, rozbryzgując eliksir o temperaturze wrzątku po podłodze, jej szatach i szatach… Malfoy’a.

- Ałć. – mruknął, potem przeklął lekko, otrzepując swój rękaw – Ślicznie, Granger.
- To twoja wina. – rzuciła i zaklęciem usunęła eliksir z podłogi – Masz szczęście, że nie kazałam ci tego wypić. – spojrzała na eliksir i zamarła – Jest szary! Dlaczego jest szary? Powinien być niebieski!
- Mówiłem ci, mieszałaś w lewo.

Wzruszyła ramionami, przejechała ręką po włosach i usunęła różdżką resztę eliksiru z kociołka. Teraz musi zacząć od nowa. Spojrzała na Malfoy’a, który siedział obok Goyle’a, odchylając się na swoim krześle. Czysta fiolka, pełna niebieskiej mikstury, stała przed nim na ławce. Przewrócił oczami patrząc na nią i miała ochotę roztrzaskać kryształową fiolkę o podłogę lub, co lepsze, naprawdę zmusić go do wypicia jej zawartości. Eliksir Bólu, znany także jako Eliksir Scillindera. Mówiono, że jest „prawie tak zły” jak Cruciatus jeśli skonsumowany w dużych ilościach. Ale większość jego użytkowników wolało polać nim pościel ofiary i czekać na noc. Zwykle nie było to śmiertelne, tylko parzyło.

Poważnie.

Oczywiście, oni uczyli się tego eliksiru z powodu jego medycznych właściwości. Ponieważ dodanie kilku kropli eliksiru do napoju, przyspieszało leczenie, chociaż sprawiało, że było to trochę bardziej bolesne. To było celem Scillindera. Nigdy nie był w stanie wybadać, które składniki tworzyły z mikstury truciznę.

- Dobrze. – powiedział Blimerk kiedy prawie (nareszcie!) dogoniła Nevilla i Goyla – To wszystko na dzisiaj. Nie zadaję wam żadnej pracy domowej, ale oczekujcie testu z właściwości eliksiru, którego właśnie próbowaliście stworzyć. – nastąpił zbiorowy jęk, na co uśmiechnął się – Możecie wyjść.

Hermiona pozostała na swoim miejscu kiedy inni wychodzili z klasy. Blimerk podszedł do niej.

- Panno Granger. – powiedział, jego głos bynajmniej nie był przyjazny, ale też nie zimny – Jestem pewien, że wie pani o czym chcę porozmawiać. Przykro mi to mówić, bo pani predyspozycje są bardziej niż adekwatne, ale nie mogę dać pani oceny, na jaką pani zasługuje, jeśli nie zacznie pani słuchać moich poleceń.

Spojrzała na niego pytająco, na co on przejechał ręką po swoich włosach, wyglądając niemal na zdenerwowanego.

- Mam na myśli to, że cała reszta przynajmniej próbuje. – kontynuował – I ja… doceniłbym jeśli następnym razem nie pracowała pani sama. Minął już miesiąc panno Granger. Zdaję sobie sprawę, że wojna była dla pani trudna, ale odniosłem wrażenie, że chciała pani powrócić do szkoły by przeżyć normalny siódmy rok. Zgadza się?

Kiwnęła głową, milcząc.

- Więc, jeśli byłbym panią, szybko znalazłbym sobie partnera.
- Ale proszę pana. – zaprotestowała – Czy cała reszta nie jest już przydzielona?
- Jestem pewien, że z chęcią przyjęliby pomoc Hermiony Granger w Eliksirach. – powiedział Blimerk, uśmiechając się do niej – Może pani dołączyć do którejkolwiek pary jeśli sobie pani życzy. Troje pracuje lepiej niż jedno, panno Granger. Może pani już iść. Mam nadzieję, że nie spóźni się pani na kolejną lekcję.

Miała teraz przerwę w zajęciach, więc to raczej się nie zdarzy.

~-o-~

Poszła prosto do biblioteki, nawet nie próbując znaleźć kogoś do pary na Eliksiry. Ostatnio, z powodów, przez które miała problemy na Eliksirach, zaczęła spędzać coraz więcej czasu w bibliotece. Zawsze uwielbiała ją i jej gładką, drewnianą podłogę, ilość jej półek i jej ogromne okna, które, zwłaszcza w słoneczne dni, zalewały pomieszczenie delikatną, złotą poświatą i ocieplały jej ulubione krzesło i stołek. Co najlepsze, uwielbiała tysiące książek, których wiedziała, że nigdy nie przeczyta nawet jeśli zostałaby tu zamknięta. A teraz, uwielbiała tą ciszę i spokój panujące tutaj.

Zmierzała do „jej” stolika, tego, którego zawsze wybierała, tego niemal niewidocznego zza półek, i z którego miała genialny widok na błonia. Biblioteka była zwykle wystarczająco duża dla tych kilkorga ludzi, którzy ją odwiedzali, więc Hermiona była niemal zawsze pewna, że jej stolik był pusty, ale tym razem…

- Granger w bibliotece. Cóż za niespodzianka.
- Malfoy. – powiedziała tak samo zimnym tonem – Co ty tu robisz? – Co robisz na moim krześle? Dodała w myślach.
- Wolny kraj.

Hermiona wahała się, po czym sięgnęła po drugie krzesło przy stole i usiadła naprzeciw Malfoy’a. Ale zamiast otworzyć swoją książkę i zignorować go, patrzyła na niego z zaciekawieniem. On naprawdę był chudy, niemal jak szkielet, a jego skóra, rozciągnięta mocno na policzkach, miała szarawy, prawie przezroczysty kolor. Wyglądał nawet gorzej niż wtedy kiedy Bellatrix ją torturowała, gorzej niż w pociągu, jeśli było to możliwe. Najbardziej niepokojącą zmianą były jego oczy, które sprawiałby, że wyglądał lata starzej.

- Na co się gapisz, Granger?
- Wyglądasz jak zwłoki. – odpowiedziała bez zastanowienia.

Przez chwilę wyglądał na zaskoczonego, może trochę zirytowanego, po czym rozbawiony uśmiech wpełzł na jego usta, zmiękczając ostry kształt jego twarzy.

- Co ty możesz wiedzieć? Wyszedłem z praktyki.
- Co?
- Nie mogę znaleźć podobnie obraźliwej odpowiedzi. – wytłumaczył.

Hermiona zaśmiała się lekko, po czym przestała, zastanawiając się nad sobą. Przeszukała jego twarz w poszukiwaniu śladów wyższości, arogancji, pogardy, a jedyne, co znalazła to rozbawienie i uśmiech, który nie sięgał jego oczu. Jego poważnych, zimnych, ostrożnych oczu.

- Więc co chciał ci powiedzieć Blimerk? – chciał się dowiedzieć Malfoy – Nareszcie poprosił cię o autograf?
- Nie! – powiedziała, czując ciepło rozlewające się po jej karku – Nie, powiedział mi tylko, że muszę znaleźć partnera na lekcje.
- Tylko tyle? To dlatego wyglądasz teraz na tak załamaną?
- Ja nie chcę partnera. – odpowiedziała  - I profesor Bilmerk to wie.
- Cóż, pewnie ma rację. Merlin wie, że potrzebujesz kogoś, kto wie, co robi. Mieszanie Eliksiru Scillinder’a w lewo, Granger? Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Zamknij się. – powiedziała, ale znów się zaśmiała, co ją zaskoczyło, ale też zadowoliło.

Śmiech ugrzązł jej w gardle kiedy zobaczyła wyraz twarzy Malfoy’a. Jego twarz nagle pociemniała, jakby głęboko się zamyślił. To całkowicie zmieniło jego wygląd, sprawiając, że wyglądał na zagłodzonego, trochę szalonego i niebezpiecznego.

- Malfoy? – powiedziała niepewnie – Coś nie tak?
- Nie powinienem tego robić. – mruknął, przejeżdżając ręką po swoich włosach.
- Nie powinieneś robić czego? – zapytała, uczucie strachu nagle zaczęło formować się w niej. Czyżby przypomniał sobie kim ona była… kim on był?

Malfoy nie odpowiedział. On tylko na nią spojrzał. A potem powrócił uśmiech, a on powiedział, jakby nic się nie stało:
- Mogę pomóc ci na Eliksirach.
- Ja nie potrzebuję pomocy!
- Dobra, dobra. – powiedział – Tylko mówię. Hej, Granger. Mogę cię o coś zapytać?
- Ja… tak, pytaj.
- Czy ty się mnie boisz?
- Co?
- Czy ty się mnie boisz? – powtórzył powoli i nie mogła powiedzieć, czy był poważny czy nie.
- Nie. Jestem stuprocentowo pewna, że się ciebie nie boję!
- Tylko pytam.


Powrócił do swojej książki i po niedługim czasie, Hermiona zrobiła to samo. Przez resztę ich czasu wolnego można było usłyszeć jedynie dźwięk przewracanych stron i okazjonalne przesuwanie krzesła by złapać więcej światła.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

8 komentarzy:

  1. Czytam - komentuje przepraszam że tak późno ale nie zorientowałam się wcześniej że pojawił się nowy roxdział. Wreszcie dramone i to jakie pod poprzednim rozdziałem pytałam się kiedy będzie coś o hermionie i się doczekałam wspaniałe i już nie moge się doczekać następnego rozdziału pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod ogromnym wrażeniem! Wiedz, że zyskałaś kolejną czytelniczkę :) Bardzo się cieszę, że postanowiłaś tłumaczyć to opowiadanie, ponieważ podoba mi się w nim to, że są poruszane tak ważne aspekty. No i cieszy mnie fakt, że w opowiadaniu zaczyna pojawiać się wątek Draco i Hermiony :) Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh nareszcie watek dramione. Cal opowiadani jest cudne, ale wlasnie na to czekalam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanie następny rozdział też będzie o dramone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety dopiero dwudziesty rozdział będzie o Dramione.

      Usuń
  5. Buahahaha kiełbaha komentuje ^^ genialne tłumaczenie a treść boska <3

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu Dramione ;) Mam zaciesz jak głupia ;) Cudowny rozdział..

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanie ! Super, że je przetłumaczyłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Calliste Bajkowe szablony