Po rozmowie z Amelią i Kingsleyem, Harry i Ron zdecydowali, że powinni jak najszybciej
dostać się do Świętego Munga. Niezbyt cieszyli się z perspektywy
zobaczenia się z Malfoy'ami, zwłaszcza tajemniczą synową, która
miała czelność się na nich skarżyć, ale wiedzieli, że będą
musieli to zrobić prędzej czy później. Nie mieli zamiaru dawać
Malfoy'om więcej argumentów.
- To strata czasu. Wiesz o
tym, co nie? - mruknął Ron kiedy razem z Harrym szli korytarzami
szpitala.
- Wiem, ale nie mamy wyboru w
tej sprawie. - odpowiedział Harry – Nie kiedy jakaś snobka, żona
Malfoya, na nas doniosła.
- Nadal nie mogę w to
uwierzyć. - oburzył się rudzielec – Kim ona myśli, że jest?
Głupi Malfoy'owie, myślą, że świat do nich należy.
- Problemem jest to, że oni
nadal mają zbyt wiele wpływów. Z takimi pieniędzmi mogą kupić
wszystko i każdego. Ludzie boją się im postawić, o to chodzi.
Tylko spójrz na Lucjusza, on nadal powinien być w Azkabanie. Nawet
informacje o Śmierciożercach nie powinny zapewnić jego uwolnienia.
Wykupił się z więzienia. Nie powinno tak być.
- I co możemy z tym zrobić?
- Ron westchnął.
- Nic. - odpowiedział Harry –
I w tym tkwi problem.
Ich narzekanie dobiegło końca
kiedy dotarli do piętna, na którym znajdował się prywatny pokój
Narcyzy. W rozmowie z Magomedykiem dowiedzieli się się, że kobieta
nadal jest nieprzytomna, ale jej stan się poprawiał. Według
Medyka, cała rodzina Malfoyów była w szpitalu.
- Wygląda na to, że poznamy
żonę Malfoya. - zauważył Ron kiedy szli w stronę pokoju Narycy –
Ale będzie zabawa.
Kiedy para dotarła na
miejsce, zapukali, a ktoś wewnątrz zaprosił ich do środka. Nie
było tam nawet śladu synowej Narcyzy. Zamiast tego, jedyną osobą,
którą znaleźli był Draco. Narcyza leżała nieruchomo na łóżku,
a jej syn siedział obok przeglądając gazetę.
- To wy. - Draco podniósł
wzrok i odłożył gazetę kiedy zauważył ich – Zakładam, że
jesteście tu z polecenia Ministra.
- Jesteśmy tutaj, bo
zajmujemy się sprawą twojej matki. - odpowiedział Harry.
- Czy tym raem macie zamiar
zrobić wszystko jak należy, czy moja żona znów będzie musiała
żalić się Ministrowi? - zadrwił Draco.
- A dlaczego to twoja żona
się skarżyła, Malfoy? Nie umiesz sam walczyć o swoje? -
odpowiedział mu Ron.
- Z radością bym to sam
zrobił, ale moja żona nalegała, że to ona powinna porozmawiać z
Kingsleyem. - odpowiedział Draco.
- To Minister Shackelbolt dla
ciebie. - syknął Harry, któremu nie podobało się jak
nieformalnie blondyn mówi o Ministrze.
- Przepraszam, nazywam go tak
z przyzwyczajenia. - Draco uśmiechnął się z przekąsem – Zawsze
go tak nazywałem.
- Nawet go przecież nie
znasz. - powiedział Ron.
- To przyjaciel. Prawdę
mówiąc bardziej mojej żony niż mój, ale znamy się dość
dobrze. - odpowiedział Draco, śmiejąc się cicho na widok
niedowierzania na twarzach Aurorów – Zmieniając temat, chyba nie
przyszliście tu dyskutować to, jak dobrze znam Ministra.
- Nie. - powiedział Harry
niemal gburowato. Nie podobało mu się, że Kingsley nigdy nie
wspomniał im o żonie Malfoya, zwłaszcza, że uważał Ministra za
przyjaciela – Przyszliśmy sprawdzić jak się ma twoja matka.
Słyszeliśmy, że może się niedługo obudzić.
- Medyk ma nadzieję, że tak
się stanie. - potwierdził blondyn – Jej stan poprawia się z
godziny na godzinę.
- Ale jeszcze się nie obudziła, tak? - upewnił się Ron, nawet pomimo tego, że Medyk
poinformowała ich o stanie Narcyzy już wcześniej.
- Nie. - Draco pokręcił
głową – Poinformujemy Ministerstwo kiedy tak się stanie.
- Dobrze. Twoja matka jest
naszą najlepszą szansą na dowiedzenie się, co się stało.
- Lepiej miejcie więcej
informacji niż to, co powie wam moja matka. - ostrzegł ich Draco –
Szanse na to, że ona będzie pamiętać detale są znikome. Medyk
wątpi, że będzie w stanie opisać sprawcę zaraz po wybudzeniu.
- Wiemy jak to działa. -
powiedział Harry – Mieliśmy kontakt z innymi ofiarami, które
były nieprzytomne przez jakiś czas. Twoja matka może nie pamiętać
detali od razu, ale miejmy nadzieję, że z czasem wszystko sobie
przypomni. Nawet ogólny zarys tego, co się jej stało bardzo nam
pomoże.
Szczerze mówiąc, Draco był
zdziwiony tym jak bardzo poważnie Harry i Ron traktowali teraz tę
sprawę. Nie był pewien czy rozmowa z Kingsleyem dała im kilka
nowych pomysłów czy aż tak irytowała ich obecność Malfoyów, że
postanowili zachowywać się profesjonalnie. Tak czy inaczej, jeśli
znajdą sprawcę wypadku jego matki, nie miał zamiaru rozmyślać
nad ich motywami.
- Pamiętaj by się z nami
skontaktować kiedy twoja matka się obudzi. - powiedział Harry –
My w tym czasie porozmawiamy ze świadkami. Może któryś z nich coś
sobie przypomniał.
- Chciałbym być za bieżąco
z postępem sprawy. - oznajmił Draco dwójce – Chcę być pewien,
że tym razem sprawa jest prowadzona dokładnie.
Harry i Ron widocznie
zawstydzili się przez wspomnienie złego początku ich dochodzenia,
ale zanim mogli coś odpowiedzieć drzwi do pokoju otworzyły się.
Zastanawiając się czy może wreszcie poznają Panią Malfoy, para
odwróciła się. Niestety był to tylko Lucjusz.
- Co tu robicie? - zapytał
chłodnym głosem, rzucając im morderczy wzrok.
- Prowadzimy dochodzenie w
spraiwe pańskiej żony. - odpowiedział Harry, widocznie spięty.
- Tak mówiliście w sobotę,
a ja nie widzę żadnych postępów. Wnioskuję, że skarga była
jedynym sposobem byście wzięli się do roboty.
- Skarga pańskiej synowej nie
ma nic wspólnego z naszą obecnością tutaj. - skłąmał Ron –
Jesteśmy tutaj, bo tego wymaga nasze śledztwo. Może potrzeba wam
trochę cierpliwości.
- Cierpliwość nic nam nie
da. - odpowiedział Lucjusz – Potrzebowaliśmy działania i na
szczęście moja nowa synowa wzięła sprawę w swoje ręce. Nie to,
że winię ją za zamartwianie się, kiedy się dowiedziała, że to
wy prowadzicie naszą sprawę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jej
doświadczenia z wami w przeszłości.
- Co to niby ma znaczyć? -
zapytałz oburzeniem Ron – My nigdy nie poznaliśmy pańskiej
synowej.
Słysząc to, Lucjusz odwrócił
się do Draco i uniósł brew, zdziwiony. Na to Draco tylko
uśmiechnął się wrednie. Podczas jego wczorajszej rozmowy z
Hermioną, wspomniała, że utrzymuje kontakt z Kingsleyem i Georgem.
Lucjusz założył, że oznacza to, iż reszta rodziny wie o jej
małżeństwie z Draco, nawet jeśli ona sama im o tym nie
powiedziała. Widzocznie tak nie było i dwójka jej byłych
najlepszych przyjaciół tak naprawdę nie wiedziała kto złożył
na nich skargę. Odwzajemniając uśmiech Draco, Lucjusz podszedł do
łóżka Narcyzy. Postanowił nie wspominać o Hermionie, bo prędzej
czy później, Harry i Ron na nią wpadną i nie chciałby przepuścić
okazji by zobaczyć ich twarze kiedy zdadzą sobie sprawdę z tego,
kogo poślubiła ich była przyjaciółka.
- Jak już mówiłem,
poinformujemy was kiedy matka się obudzi. - powiedział Draco,
odwracając się w stronę dwóch zmieszanych Aurorów – A
ponieważ ona nadal jest nieprzytomna, nie ma powodu byście tu byli.
Jestem pewnien, że macie dużo do roboty w zwiążku z tą sprawą.
Pomimo tego, że Ron nadal
mruczał pod nosem próbując zrozumieć co Lucjusz miał na myśli,
razem z Harrym wyszli z pokoju i skierowali się w stronę wind.
Żaden z nich nie zauważył Hermiony, która minęła ich na
parterze. Jeśli tylko zostaliiby z Narcyzą trochę dłużej,
poznaliby tożsamość czarownicy, która sprawiła im tyle kłopotu.
***
Hermiona nie miała pojęcia
jak blisko była od spotkania swoich byłych przyjaciół dopóki nie
dotarła do pokoju Narcyzy. Razem z Lucjuszem poszła do kawiarni na
szybki kubek kawy i przekąskę, ale zatrzymała się w toaletach. To
krótkie opóźnienie uchroniło ją od wpadnięcia na Harry'ego i Rona.
- Właśnie się z nimi
minęłaś. - Draco powiedział swojej żonie, keidy opowiadał jej o
odwiedzinach Aurorów – Prawdę mówiąc, dziwię się, że nie
spotkałaś ich na korytarzu.
Hermiona tylko wzruszyła
ramionami, nawet trochę nie przejmując się tym.
- Nie chcesz ani trochę się
z nimi zobaczyć? - Lucjusz zapytał swoją synową. Oczywiste było,
że to, co zrobili po wojnie niesamowicie ją skrzywdziło, ale
również oczywiste było, że rzadko myślała o tym okresie swojego
życia i Lucjusz był ciekaw, co naprawdę myślała o parze Aurorów.
- Dlaczego miałabym chcieć?
- zapytała – Nasza przyjaźń już dawno nie istnieje.
- Nie rozważałaś wybaczenia
im i dania im drugiej szansy? - zapytał Lucjusz.
- Jeśli byłbyś na moim
miejscu, zrobiłbyś to?
- Nie, ale ja nie wybaczam
ludziom tak łatwo jak ty. - przyznał – Ty jesteś w stanie dać ludziom
drugą szansę, nawet jeśli czasem na nią nie zasługują. Jestem
pewien, że Draco na to zasłużył, ale nie jestem pewien czy ja
też. Nie zrobiłem nic, by na to zapracować.
- To kompletnie inna sytuacja.
- odpowiedziała kobieta – Poza kilkoma przezwiskami, Draco nigdy
mnie nie skrzywdził, dlatego dałam mu drugą szansę. Tobie dałam
ją, bo jesteś ojcem człowieka, którego kocham. Jeśli chodzi o
Harry'ego i Rona, to co zrobili, zrobili jako moi najlepsi
przyjaciele. Nie mogę wybaczyć im tego, że mnie zawiedli w
momencie, w którym powinni o mnie się troszczyć. Nie byłam dla
nich kimś obcym lub kimś, kto tylko chodził z nimi do szkoły.
Byłam ich najlepszą przyjaciółką. Nie mogę wybaczyć im tego,
że opuścili mnie w momencie, kiedy najbardziej ich potrzebowałam.
- Rozumiem. - Lucjusz kiwnął
głową.
- Jestem pewien, że możemy
znaleć lepszy temat do rozmowy niż Potter i Weasley. - wtrącił
Draco wiedząc, że Hermiona nie lubi rozmawiać o swojej przeszłości.
Nie to, że ją winił biorąc pod uwagę przez co przeszła.
- Masz rację. - powiedział
Lucjusz – Możemy porozmawiać o przyszłości, która, miejmy
nadzieję, będzie dla nas dobra. Przynajmniej kiedy opuścimy Anglię i przeniesiemy się do Francji.
- Masz zamiar zostawić Dwór?
- zapytał Draco ze zdziwieniem. Zawsze zakładał, że rodzicie będą
mieszkać w ich Dworze na stałe, a posiadłość we Francji, której
używała Narcyza będzie służyła im jako dom letniskowy.
- Nie ma wiele sensu w
zostawaniu tutaj bez waszej dwójki. - powiedział Lucjusz – Nasz
Dwór zawsze będzie naszym domem, ale twoja matka i ja wolelibyśmmy
być bliżej was. Już zadecydowaliśmy, że kiedy tylko będę mógł
opuścić kraj, przeprowadzimy się do Francji. Chyba, że planujecie
wkrótce powrót do Wielkiej Brytanii.
- Nie sądzę. - odpowedział
Draco, kręcąc głową – Jeśli już, te kilka ostatnich dni
dowiodły dlaczego nie powinniśmy tego robić. Nie tylko jest to
potencjalnie niebezpiecznie, ale Aurorowie nie spieszą się jakoś,
by dowiedzieć się co się stało. Czujemy się bezpieczniej we
Francji.
- Może kiedy Narcyza poczuje
się lepiej, porozmawiam z Kingsleyem. Może udało by nam się zmienić
twój stały adres na posiadłość we Francji. - zasugerowała
Hermiona – Jeśli tamtejsze Ministerstwo się zgodzi, nie widzę
problemu. Warunki twojego uwolnienia byłyby takie same, ale mógłbyś
być z rodziną.
- Zrobiłabyś to dla mnie? -
zapytał Lucjusz, szczerze zdziwiony, że Hermiona włożyłaby tylke
wysiłku by ułatwić mu życie.
- Tak. - kobieta uśmiechnęła
się do teścia – Jesteśmy rodziną, a ja zrobię wszystko dla
rodziny.
Lucjusz uśmiechnął się do
Hermiony. Był pod wrażeniem jej ideałów. Rodzina zawsze była
jedną z najważniejszych rzeczy w jego życiu. Pomimo złych
decyzji, zawsze myślał o Narcyzie i Draco kiedy jej podejmował,
więc był szczęśliwy, że jego syn znalazł sobie żonę, która
myślała podobnie. Dla Malfoy'ów, rodzina jest najważniejsza.
Całkiem nie dawno znalazłam twojego bloga, fajnie że tłumaczysz opowiadania :) oczywiście pomimo pojawiających się błędów przyjemnie się czyta rozdziały :) rozdziały są ciekawe i na pewno będę czytać do końca.
OdpowiedzUsuńOczywiście pomińmy fakt mojej reakcji gdy przeczytałam że Złota Trójca się rozpadła xd
Kurde a już miałam nadzieję że Lucjusz powie kto jest jego synową :d
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :)
Cieszę się, że ci się podoba blog. Za błędy przepraszam i winię mój komputer, który odmawia poprawiania mojej zdrętwiałej polszczyzny :D Przysięgam, że ortografia będzie przyczyną mojej śmierci. Mam nadzieję, że będziesz tu jeszcze zaglądać.
UsuńPozdrawiam
Lexie
Jestem ciekawa jak Harry i Ron zareagują na Hermionę, zapewne ich miny będą bezcenne :p przez ciebie spóźniłam się na autobus i muszę iść parę km na piechotę, więc jak już dojde do celu i usiade w drugim autobusie to przeczytam coś ciekawego w następnym rozdziale :*
OdpowiedzUsuń