Brązowowłosa nastolatka wysiadła z pociągu i rozejrzała się po zatłoczonym peronie w poszukiwaniu znajomych twarzy. Po chwili, zrezygnowana, westchnęła, chwyciła swój kufer i ruszyła w stronę wyjścia. Po kilku krokach usłyszała swoje imię, wykrzykiwane przez cienki, chłopięcy głos.
- Skye! Skylar, tutaj!
Odwróciła się w lewo by zobaczyć Scorpiusa w towarzystwie dwójki dorosłych ludzi. Mężczyzna miał lśniące blond włosy, które jego syn niezaprzeczalnie po nim odziedziczył. Ubrany był w dobrze skrojony garnitur, podkreślający jego nienaganną budowę ciała. Za to kobieta, matka chłopca, miała ciemne włosy i zielone oczy, a ubrana była w kwiecistą, modną sukienkę i buty na niedużym obcasie.
Dziewczyna podeszła i uśmiechnęła się do chłopca.
- Co tam, Scorp? Już za mną tęsknisz? – rzuciła wesołym tonem.
- Oczywiście. – odpowiedział w podobny sposób – Jak mógłbym nie tęsknić za kimś, kto non stop męczy mnie o moje prace domowe i nie pozwala mi zadawać się z elitą domu.
- Nie przesadzaj, mały. Wiesz, że ta ‘elita’ to banda idiotów.
- Tak na serio, to chciałem przedstawić ci moich rodziców. – powiedział już poważniejszym tonem – Skylar, to moja mama, Astoria, a to mój tata, Draco Malfoy. – dziewczyna uśmiechnęła się do kobiety, a do mężczyzny wyciągnęła dłoń.
- Miło mi państwa poznać. – odpowiedziała grzecznie – Dużo o państwu słyszałam.
- Mam nadzieję, że Scorpius za bardzo nie ubarwia opowieści o nas. – rzucił Draco, wpatrując się w szare oczy Skye.
- Cóż… te ciekawsze, o pana czasach w Hogwarcie, słyszałam od wujków.
- Naprawdę? Twoja rodzina uczęszczała do Hogwartu? Chyba nie dosłyszałem twojego nazwiska…
- Tato, to nie było zbyt zgrabne. – mruknął Scorp.
- Nic nie szkodzi. – zaśmiała się – Na liście figuruję pod nazwiskiem mojego ojczyma, który jest rodowitym Australijczykiem. Pewnie dlatego mnie pan nie kojarzy. Ale tak, część mojej rodziny była w Hogwarcie.
- Więc jesteś w Slytherinie, tak? Razem z naszym Scorpiusem. – zapytała Astoria.
- Tak. Właśnie skończyłam piąty rok.
- Piąty? Wow. Mam nadzieję, że egzaminy nie były zbyt wyczerpujące.
- Daj spokój, mamo. Skye to geniusz. Zna odpowiedzi na wszystkie pytania. – cała czwórka roześmiała się na te słowa.
- Wiesz, mały… - zaczęła nastolatka – jak będziesz w moim wieku to…
- Też jakiś drugoklasista będzie myślał, że jesteś bogiem. – dokończył za nią blondyn – Wiem.
- Miło było państwa poznać. – powiedziała, czochrając jego włosy – Ale niestety muszę już uciekać i znaleźć rodziców w tym tłumie. Miłych wakacji, Scorp. Nie zapomnij do mnie pisać.
- To działa w obie strony, Skye. – rzucił chłopiec, przytulając ją.
- Miłych wakacji. – powiedziała z uśmiechem Astoria.
Dziewczyna z uśmiechem chwyciła swój kufer i znów zaczęła rozglądać się za swoją rodziną. Kątem oka dostrzegła Potterów i Weasleyów, którzy – dzięki za to gwiazdom – chyba jej nie zauważyli.
Kilka metrów dalej, Draco Malfoy zastanawiał się, kogo przypomina mu właśnie poznana nastolatka.
- Scorp. – powiedział do syna – Jak nazywa się Skye?
- Farraday. Nazywa się Skye Farraday. – powiedział zdziwiony chłopiec, patrząc z dołu na ojca – Dlaczego pytasz?
- Nie wiem… Kogoś mi przypomina. Jak się nazywa jej matka?
- Nie mam zielonego pojęcia. Jedyne co wiem, to że była w Gryffindorze i jest niesamowicie utalentowaną czarownicą. Skye rzadko o niej mówi. I mieszka w Australii.
- A jej ojciec?
- Tato. – powiedział poważnie chłopiec – O co ci chodzi?
Draco westchnął.
- Nieważne.
Mężczyzna rozejrzał się po dworcu w poszukiwaniu Skye. Ujrzał ją przy dwójce dorosłych: opalonego, wysokiego mężczyzny i kobiety, której nie potrafił zidentyfikować od tyłu. Ale widział długie, kręcone włosy i smukłą sylwetkę. Dopiero kiedy przytuliła córkę, przez co odwróciła się twarzą w jego stronę, zdał sobie sprawę, na kogo patrzy.
- Granger. – mruknął do siebie.
Nastolatka miała włosy tego samego koloru co matka, ale nie kręcone, a długie, lśniące i proste. Do tego miała bladą skórę i stalowoszare oczy. Spojrzał na swojego syna, na jego stalowoszare oczy.
I wtedy dopiero to do niego dotarło.
Przypomniał sobie powrót do Hogwartu po wojnie. Przypomniał sobie to ciche porozumienie z gryfonką. Przypomniał sobie tę noc, ich ostatnią noc w zamku.
I zdał sobie sprawę z tego, że ma córkę. Córkę, o której istnieniu nie miał pojęcia.
Tydzień później, siedząc w swoim biurze w Ministerstwie Magii z osobistą teczką w rękach, nie był jeszcze całkowicie pewien. Widniało na niej imię: Skylar Devine Cassiopeia Granger – Farraday.
Cassiopeia.
Imię Blacków.
Imię jego rodziny.
Tylko tyle potrzebował by się upewnić.
***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
No witam, witam. Przedstawiam Wam moją pierwszą miniaturkę Dramione na tym blogu. Opublikowałam ją wcześniej na moim drugim blogu, ale mam dla niego nowe plany, więc mam zamiar umieścić tutaj trochę mojej twórczości. Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Tytuł pochodzi z piosenki 'Alibi' zespołu 30 Seconds to Mars.
xoxo
Lexie
Tytuł pochodzi z piosenki 'Alibi' zespołu 30 Seconds to Mars.
xoxo
Lexie
Mi się bardzo podoba :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńSuper :) cieszę się że napisałaś coś swojego ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za przemiłe słowa. Mam nadzieję, że kolejne moje kreacje też ci się spodobają :)
Usuńxoxo
Lexie