niedziela, 26 lipca 2015

Sprawy rodzinne. Rozdział 7






Po czterdziestu ośmiu godzinach nieprzytomności, pierwsza rzecz z jakiej zdała sobie sprawę Narcyza to przyciszone głosy prowadzące rozmowę. Przez uderzający ból głowy, trochę zajęło jej stwierdzenie, że głosy należą do jej męża, syna i synowej. Zastanawiając się, co do diabła Draco i Hermiona robią w Anglii, Narcyza powoli otworzyła oczy, wydając z siebie cichy odgłos niezadowolenia kiedy światło je poraziło.

- Cyziu. - Lucjusz podskoczył na ten odgłos i szybko podszedł do żony by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku – Wybudza się. Draco, zawołaj Medyka.
Narcyza ledwie była świadoma tego, że ktoś opuszcza pomieszczenie. Jej uwaga skupiona była na Lucjuszu. Jej mąż wyglądał na zmęczonego i mogła dostrzec zmartwienie w jego oczach kiedy delikatnie odgarniał włosy z jej twarzy.

- Wszystko w porządku, kochanie. - powiedział – Nie próbuj mówić. Medyk będzie tu za chwilę.

Narcyza chciała zapytać co się dzieje, ale nie miała siły by zadawać pytania. Zamiast tego, zamknęła oczy i słuchała tego, co działo się wokół niej. Zaraz kiedy to zrobiła, usłyszała otwieranie drzwi i kobiecy głos, którego nie była w stanie rozpoznać, pytający Lucjusza, co się stało.

- Narcyza się obudziła. - odpowiedział Lucjusz – Przed chwilą. Otworzyła oczy.
- Dajcie mi kilka minut. Przeprowadzę kilka badań. - powiedziała Medyk kiedy Narcyza znów otworzyła oczy.

Kiedy jej rodzina wyszła z pokoju, kobieta została dokładnie przebadana. Im dłużej była przytomna, tym lepiej zaczynała współpracować. A kiedy Medyk dała jej eliksir przeciwbólowy, poczuła się znacznie lepiej. Pamiętała również, co stało się na Ulicy Pokątnej i dlaczego była w szpitalu. Jednak była zdziwiona słysząc, że było już poniedziałkowe popołudnie, i że była nieprzytomna od soboty.

- Cieszę się, że nie ma żadnego poważnego urazu. - powiedziała Medyk po zakończeniu badań.
- Czy to oznacza, że mogę wrócić do domu? - zapytała z nadzieją Narcyza. Nie przepadała za szpitalami i wolałaby odzyskiwać siły we własnym łózku.
- Nie dzisiaj. - powiedziała Medyk z uśmiechem – Chcę zatrzymać cię na noc, na wszelki wypadek, ale nie widzę przeszkód żebyś mogła wrócić do domu jutro. Oczywiście pod warunkiem, że dzisiaj będziesz odpoczywać. Miałaś ciężki wypadek i musisz leżeć.
- I tak nie mam siły robić nic innego. - przyznała Narcyza, zmęczona przez badania i rozmowę.
- Jak twoja głowa? - zapytała Magomedyk – Potrzebujesz więcej eliksitu przeciwbólowego?
- Nadal boli, ale jest lepiej niż kiedy się obudziłam.
- To dobrze. Daj nam znać kiedy ból będzie zbyt silny. Doznałaś mocnego urazu głowy i musimy być pewni, że nie jest on zbyt poważny zanim wypuścimy cię do domu.
- Czy mogę teraz zobaczyć się z rodziną? - zapytała Narcyza.
- Oczywiście. Powiem im, że mogą już wejść.

Wychodząc z pomieszczenia, kobieta wpuściła Lucjusza, Hermionę i Draco do środka, ale ostrzegła ich, że Narcyza musi odpoczywać. Powiedziała im również żeby nie zadawali jej zbyt wiele pytań na temat wypadku. Te wspomnienia powrócą z czasem.

- Wróciłaś do nas. - uśmiechnął się Lucjusz widząc żonę półsiedzącą, wspartą o poduszki – Naprawdę nas wystraszyłaś.
- Przepraszam. - powiedziała kiedy Lucjusz całował ją delikatnie w policzek, po czym usiadł obok łóżka – Przepraszam również, że ściągnęłam tutaj waszą dwójkę. - dodała w stronę Draco i Hermiony.
- Nie musisz przepraszać. - Draco zapewnił matkę kiedy usiadł po jej drugiej stronie – Cieszymy się, że się obudziłaś.
- Nie mogę uwierzyć, że minęły dwa dni. - powiedziała Narcyza.
- Nie rozmyślaj na ten temat. - powiedział Lucjusz – Najważniejsze, że już się obudziłaś.
- Czy Medyk wspomniała, kiedy cię wypuszczą? - zapytała Hermiona.
- Chce żebym została na noc, ale jeśli wszystko będzie dobrze, jutro będę mogła wrócić do domu.
- To świetnie. - Hermiona uśmiechnęła się do teściowej.
- To prawda. - dodał Lucjusz – Dwór nie jest taki sam bez ciebie.
- Znam to uczucie. - Narcyza powiedziała do męża – Właśnie dlatego mieszkałam we Francji z Draco. Bez ciebie, Dwór nie był taki sam.
- Bo jeszcze sobie pomyślimy, że w czymś wam przeszkadzamy. - zażartował Draco – Zachowujecie się jak para zakochanych nastolatków.
- Draco, zachowuj się. - Hermiona skarciła męża i udeżyła go w ramię – Powinieneś się cieszyć, że twoi rodzice nadal są razem i są szczęśliwi po tylu latach.
- Ja się cieszę. Ale to nie znaczy, że chcę wysłuchiwać o tym, jak za sobą tęsknili. - odpowiedział Draco.
- Cieszę się, że trafił mi się tak romantyczny mąż. - powiedziała Hermiona, przewracając oczami.
- Przyzwyczaisz się. - powiedziała jej Narcyza.
- Wyglądasz na zmęczoną, Narcyzo. - rzuciła brunetka, obserwując teściową – Chcesz byśmy wyszli żebyś mogła się przespać?
- Jeszcze nie. - odpowiedziała kobieta – Chciałabym dowiedzieć się, co się działo. Złapali już złodzieja?
- Złodzieja? - zapytał skołowany Lucjusz – Jakiego złodzieja?
- Tego, który zabrał moją bransoletkę. - wytłumaczyła Narcyza – Próbowałam go odgonić kiedy mnie popchnął. Poczyłam jak zapięcie puszcza kiedy pociągnął za mój nadgarstek.
- Ci debile nie potrafią wykonywać pożądnie własnej pracy. - przeklął Lucjusz – Nawet przez chwilę nie rozważali kradzieży.
- Kto? - zapytała Narcyza.
- Harry i Ron. - odpowiedziała młodsza z kobiet – To oni zajmują się sprawą. Próbowali nam wmówić, że zostałaś zaatakowana z powodu uwolnienia Lucjusza, więc musiałam porozmawiać z Kingsleyem. Obiecał, że teraz potraktują naszą sprawę poważniej.
- Ale nie przyszło im na myśl żeby zapytać, czy coś zginęło. - powiedział Draco – Niekompetentne dupki.
- Powinniśmy sprawdzić, czy coś jeszcze zniknęło. - zasugerowała Hermiona – Kiedy zawiadomimy Aurorów, że Narcyza się obudziła, będziemy w stanie powiedzieć im, dlaczego została zaatakowana.
- Pielęgniarka, która nas tu umieściła, włożyła wszystkie rzeczy Narcyzy do tamtej szafki. - powiedział Lucjusz wskazując na szafkę po drugiej stronie pokoju – Nikt nie wspomniał nawet o kradzieży jako motywie, więc nie przyszło mi na myśl żeby je przejrzeć.

Draco wyjął rzeczy z szafki, rozłożył je na łóżku, a Lucjusz dokładnie się im przyjrzał. Zauważył, że srebrna bransoletka z szafirami, którą Narcyza dostała od Draco na poprzednie urodziny zniknęła. Potwierdził również, że gdyby poproszono go o sprawdzenie rzeczy żony wcześniej, zauważyłby brakującą biżuterię.

- Chyba nadszedł czas żebym wybrał się do Ministerstwa i poinformował ich o sytuacji. - powiedział Draco.
- Upewnij się, że przyjdą porozmawiać z Narcyzą jutro lub nawet pojutrze. - polecił Lucjusz synowi – Nie pozwolę żeby przeszkadzali jej dzisiaj. Ona potrzebuje odpoczynku.
- Nie martw się, nie przyjdą dzisiaj. - obiecał Draco – Powiem im żeby przyszli do Dworu jutro popołudniu.
- Chcesz żebym z tobą poszła? - zapytała Hermiona kiedy jej mąż wstał i sięgnął po kurtkę.
- Nie ma takiej potrzeby. I tak niedługo wrócę. Powinnać iść do domu. Jak wrócę, wyjdziemy gdzieś na kolację. Jestem pewien, że matka i ojciec nie będą narzekali, kiedy zostawimy ich samych na kilka godzin.
- Wspaniały pomysł. - powiedziała Narcyza – Wy idźcie i bawcie się dobrze. Nie chcę, żebyście się o mnie martwili.
- Wrócimy jutro, wczesnym rankiem. - obiecał Draco matce i pocałował ją na pożegnanie.

Hermiona różnież pożegnała się z Narcyzą, po czym razem z Draco, opuściła szpital. Podczas gdy Hermiona ruszyła do Dworu, Draco ruszył do Ministerstwa. Pomimo tego, że był prawie wieczór, podejrzewał, że ktoś na pewno będzie w Departamencie Aurorów. Jeśli miał szczęście, nie będzie to ani Potter, ani Weasley. Nie musiałby wtedy na nich znów patrzeć.

Jego nadzieja szybko legła w gruzach, bo kiedy stanął w drzwiach do Departamentu, zobaczył tam Harry'ego i Rona rozmawiających z Kingsleyem. Cała trójka mężczyzn spojrzała na niego kiedy weszedł. Harry i Ron spojrzeli na na niego nieprzyjaźnie, a Kingsley uśmiechnął się do niego i zapytał o matkę.

- Matka obudziła się. - powiedział Draco Ministrowi – Mamy nadzieję, że jutro wypuszczą ją ze szpitala.
- To świetnie. - powiedział Kingsley, szczerze szczęśliwy, że Narcyza miała się dobrze.
- Mam jeszcze jedną sprawę. - rzucił blondyn, odwracając się w stronę pary Aurorów – Matka nie została zaatakowana z powodu uwolnienia mojego ojca. Ona została okradziona. Jej bransoletka zaginęła. Złdziej popchnął ją kiedy próbowała się z nim szarpać.
- Dlaczego nikt nam o tym wcześniej nie powiedział? - zapytał Harry – Zmarnowaliście masę naszego czasu.
- My zmarnowaliśmy wasz czas, to ciekawe. - rzucił ironicznie Draco – To wam nie przyszło na myśl żeby zapytać o coś takiego. Jakim cudem ojciec miał wiedzieć, że matka została okradziona?
- Draco ma rację, powinniście byli sprawdzić to wcześniej. - powiedział Kingsley dwójce Aurorów zanim ktokolwiek miał szansę się odezwać – Zwłaszcza biorą pod uwagę zwiększoną ilość kradzierzy przez ostatnie osiemnaście miesięcy.
- Nikt wcześniej nie był zaatakowany. - kłócił się Ron – Jakim cudem mieliśmy połączyć to z kradzieżami? To wyglądało na bezpośredni atak.
- Tu się z tobą zgodzę. - powiedział Kingsley.
- O co chodzi? - zapytał Draco – O jakich kradzieżach mówicie?
- Przez ostatnie osiemnaście miesięcy mieliśmy serię kradzieży. - zaczął Kingsley – Zwykle zdarzają się na Ulicy Pokątnej lub w innym zatłoczonym miejscu. Ktoś wpada na ofiarę i szybko pozbawia ją jakiejś biżuterii. W większości przypadków, ofiara nie ma pojęcia, że coś jej zginęło. A kiedy zda sobie z tego sprawę, sprawca jest już daleko. Te kilka osób, które zdawały sobie sprawę z tego, że są okradane, były tak zaskoczone, że nie walczyły.
- Ale matka to zrobiła i została skrzywdzona. - westchnął Draco – Mam nadzieję, że macie jakieś poszlaki w tej sprawie.
- Chcielibyśmy. - rzucił Harry z niezadowoleniem – Pomimo tego, że mamy opisy i zdjęcia każdej części biżuterii, która została skradziona, nie znaleźliśmy nawet jej śladu. Mamy nawet kilku agentów pracujących na czarnym rynku w przypadku jeśli ktoś chciałby coś tam sprzedać. Ale jak do tej pory nic nie znaleźliśmy.
- Wy naprawdę wiecie jak zapewnić ludziom bezpieczeństwo. - mruknął Draco z sarkazmem.
- Byłoby nam łatwiej gdyby każdy Śmierciożerca siedział w celi. - odpyskował mu Ron.
- Wystarczy. - Kingsley stanął pomiędzy mężczyznami zanim sprawa wymknęła się spod kontroli – Draco, kiedy Harry i Ron będą mogli porozmawiać z twoją matką?
- Mogę przyjść do Dworu jutro po południu. - odpowiedział blondyn – Spróbuję również znaleźć zdjęcie matki w bransoletce.
- Dziękuję. Doceniam twój wkład. - powiedział Minister.
- Może mógłbyś podać nam opis zanim wyjdziesz? - zapytał Harry, po tym, jak zdecydował, że pomimo swojej nienawiści do Malfoy'ów, będzie zachowywał się profesjonalnie – W ten sposób będziemy mogli dodać opis dzisiaj, a zdjęcie jutro.

Draco kiwnął głową, zadowolony z tego, że przynajmniej jeden z Aurorów zachowywał się jak przystało. Podczas gdy Ron nadal rzucał mu spojrzenia pełne nienawiści, młody Malfoy podał drugiemu z Aurorów opis skradzionej biżuterii. Podał im również przedział czasowy kiedy będą mogli przyjść do Dworu, po czym opuścił Ministerstwo i skierował się do domu, do Hermiony.

8 komentarzy:

  1. Rozdział super :* czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że warto było dla niego spóźnić się na ten autobus :)

      xoxo
      Lexie

      Usuń
    2. Hahaha
      Miło słyszeć :*

      Usuń
  2. Nic dodać nic ująć ;) czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, rozdział jest świetny.:P wyłapałam jeden błąd.:D narzekać przez rz.:D pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Jak wrócę, wyjdziemy gdzieś na kolację. Jestem pewien, że matka i ojciec nie będą nażekali, kiedy zostawimy ich samych na kilka godzin."

      Usuń
    2. Oh dżizas... Chyba czas na współpracę z betą, bo moja ortografia tylko się pogarsza. Jak widać emigracja nie ma na mnie pozytywnego wpływu :D
      Dzięki wielkie. Już poprawiam. Cieszę się, że rozdział ci się podobał.

      Pozdrawiam,
      Lexie

      Usuń

Calliste Bajkowe szablony