czwartek, 20 lutego 2014

Cena zwycięstwa. Rozdział 41




Ten wam się spodoba :)

Rozdział 41
Wierzę w ciebie
3 marca 1999

Chciał użyć Pokoju Życzeń jako sali treningowej. Draco nie dał się przekonać. W końcu wyciągnęła z niego, że nienawidził tego miejsca całym sercem po tym wszystkim, co się tam stało. Była to dla niej niespodzianka, ponieważ pomimo tego, że ona niemal tam zginęła, uwielbiała swoje wspomnienia tego miejsca – głownie GD na szóstym roku. Draco, w przeciwieństwie do niej, nienawidził tego miejsca. Przyznał się, że był zaskoczony i to nie pozytywnie, że pokój nie spłonął doszczętnie w pożarze. I stanowczo odmówił postawienia tam swojej stopy po raz kolejny. Ustąpiła, ponieważ wiedziała, że nie ma sensu tworzyć pozytywnych wspomnień w miejscu, którego nie mógł znieść.

Więc zasugerowała jezioro.

- Zbyt widoczne. – powiedział – Za dużo ludzi.

Za zimno, pomyślała, ale najwidoczniej on nie miał z tym problemu, bo kolejną rzeczą, którą powiedział było:
­- Las.
- Zakazany Las? – powtórzyła – Jesteś pewien?

Pamiętała jak na pierwszym roku bał się tego miejsca. To nie do końca była atmosfera odpowiednia do czarowania patronusa. Hermiona sądziła, że jest tam zbyt ponuro.

- Jestem pewien. – powiedział, rzucając jej zirytowane spojrzenie mówiące jej, że dokładnie wiedział, o czym teraz myślała – Jest cichy. Jeśli nie wejdziemy zbyt głęboko…
- Ale jest zakazany. – powiedziała zastanawiając się, jak ktoś mógłby woleć Zakazany Las od Pokoju Życzeń.
- Cóż. W takim razie zostaje nam boisko do Quidditcha. – powiedział odchylając się na krześle tak, że balansował jedynie na dwóch nogach – Nie mam więcej opcji.

Nie ukrywał zdziwienia kiedy zgodziła się na tą propozycję. Nie była do końca idealna. Chowali się w przestrzeni pod trybunami jeśli jakaś drużyna miała trening, a Draco łatwo rozpraszał się przez zawodników. Ale widziała wyraz jego twarzy kiedy mówił o grze. Jeśli mięli stworzyć najlepsze wspomnienia jego życia, dlaczego nie zacząć tutaj?

- Opowiedz mi o Quidditchu. – powiedziała pierwszego razu kiedy usiedli na trawie, na samym środku boiska – Dlaczego jest jaki wspaniały?

Wiedziała, że wybrała dobry temat w momencie, kiedy zaczął mówić.

- Nie sądzę, że to mnie tak naprawdę uszczęśliwia. – powiedział – Po prostu pozwala mi zapomnieć na kilka godzin o rzeczach, które mnie nie uszczęśliwiają. Nie chodzi tylko o latanie. Chodzi o Quidditch. To znaczy… kocham latać. Ale tu chodzi o rywalizację… - jego głos był niższy, pełen pasji – Łapanie Znicza. Przeciwnik obok ciebie i twoja drużyna zaraz za tobą…
- W tym roku grałeś dobrze. – powiedziała.

Spojrzał na nią zdziwiony.

- Oglądałaś?
- Każdy mecz. Widziałam cię. Kibicowałam ci.

Uśmiechnął się.

- W tym roku chciałem zdobyć Puchar… By być zapamiętanym za coś więcej niż… - przerwał.
- Myślę, że byłbyś w stanie to zrobić. – powiedziała – Spektakularnie pokonałeś Ravenclaw w pierwszym meczu. Ginny nie mogła w to uwierzyć.
- Ja również. – odpowiedział – Wiedziałem, że mam dobrą drużynę, ale nie byłem pewien, czy wystarczająco dobrą. Prawie nikt nie pojawiał się na treningach. Musiałem zwerbować Theo niemal siłą.
- Nie jestem pewna czy w to wierzę.

Kilka razy rozmawiała z Theo. Zamienili tylko kilka słów w drodze z jednych zajęć na drugie. Jej ogólne wrażenie było, że Theo jest podatny na wpływ i przyjazny. Łatwo się z nim rozmawiało w normalny, niewymuszony sposób. Był taką osobą, z którą mogłaby się zaprzyjaźnić w innym życiu. To mogła być tylko dobrze wypracowana maska Ślizgona, ale trudno było jej w to uwierzyć.

- A jednak to prawda. On i Pansy prawie nigdy nie grali… Ale robili to dobrze. Dobrze się spisali.
- Bardzo dobrze. – zgodziła się – Wygrana cię uszczęśliwiła, prawda?

Uśmiechnął się delikatnie. Pomyślała, że nigdy nie widziała go tak przystępnego. Jego oczy zdawały się stracić surowość, a jego twarz była zrelaksowana.

- Tak. – powiedział – Ale moim zdaniem nie mówisz o szczęściu.
- Każdy ma swoją własną definicję szczęścia. – powiedziała patrząc na niego, marząc, by mógł być taki częściej.

Od tamtego czasu, spotykali się na boisku co najmniej dwa razy w tygodniu. Nie widziała więcej tego delikatnego spojrzenia, ale spędzała dużo czasu próbując je przywołać. Nie próbowali rzucić zaklęcia aż do ich piątego spotkania. Czuła, że on jest bardziej delikatny niż każdy inny członek GD. Chodziło bardziej o to, by myślał o czymś szczęśliwym, niż o ćwiczenie skupienia czy ruchów różdżką. Siedzieli na trawie i rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali… Sugerowała rzeczy, które on od razu odrzucał. Raz próbowała przywołać jakieś jego wspomnienie z dzieciństwa, ale on nie kłamał wcześniej. Na jego twarzy pojawił się taki grymas, że wiedziała, iż nie będą mogli użyć nic z przeszłości. Dementorzy naprawdę je zrujnowali. Więc zamiast tego, pracowała nad rozluźnieniem go. Bo był bardzo spięty.

Dzisiaj umówili się zaraz po jego treningu Quidditcha. Kiedy przyszedł, wyglądał na usatysfakcjonowanego, zrelaksowanego i zadowolonego. Jego oczy były czujne ale nie również zrelaksowane. Zobaczyła szansę więc, po raz pierwszy, niemal natychmiast kazała mu wyciągnąć różdżkę. Od razu zdała sobie sprawę, że to nie podziała. Jak tylko jego palce dotknęły drewna, całe jego ciało zesztywniało. Za bardzo próbował się skupić. Był zbyt pewien, że polegnie. Zanim nawet zaczął wypowiadać formułkę, położyła rękę na jego ramieniu.

- Nie tak. – powiedziała – Zrelaksuj się, Draco. Nigdy nie uda ci się w ten sposób.

Coś w jego oczach się zaostrzyło i rozpoznała znak ostrzegawczy. Czasami, kiedy się denerwował, pękał. Dobrze wiedziała, że nie powinna tego przedłużać. Ale przyszedł tutaj w idealnym stanie. Stanie, w który próbowała go wprowadzić odkąd zaczęli spotkania.

- Kilka sekund temu wszystko było idealnie. – powiedziała – Nie staraj się za bardzo. Nie myśl o tym. To twoja różdżka, Draco… to ty jej używasz. Trzymaj ją tak jak normalnie.

Jego ramię obniżyło się delikatnie i zgięło w łokciu. Czuła jak jego mięśnie się rozluźniają.

- O to chodzi. – powiedziała – Masz gotowe wspomnienie?
- Tak. – powiedział cicho.
- Więc spróbuj.

W momencie znów zesztywniał, jego całe ciało się napięło.

- Expecto Patronum!

Nic się nie stało.

- Wiesz, że możesz to zrobić. – powiedziała cicho – Spróbuj jeszcze raz.
- Expecto Patronum! – powtórzył z takim samym skutkiem.
- Spróbuj myśleć o czymś innym. – podpowiedziała mu – O czymś szczęśliwszym. O czymś, dzięki czemu się uśmiechasz. Dzięki czemu czujesz ciepło. O czymś szczęśliwym. – powiedziała znów delikatnie.

Czuła jak jego ciało się odpręża, jego oddech pogłębia. Wyglądało na to, że jej dotyk go uspokaja.

- Teraz. – powiedziała.

Uniósł swoją różdżkę.

- Expecto Patronum!

Ogromne, srebrne zwierze wyskoczyło z końca jego różdżki i ruszyło przed siebie. Zaczęło podskakiwać w powietrzu. Kiedy się odwróciło, udało im się dojrzeć ostre szpony i ogon, po czym zniknęło.

Draco wpatrywał się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się srebrna bestia. Uśmiechał się szeroko i poczuła, że podobny uśmiech wkrada się na jej twarz.

- Udało ci się. – powiedziała – Wiedziałam, że ci się uda.
- Ja… ja nie myślałem…
- To był smok. – powiedziała z podziwem Hermiona – Jest piękny. – z wahaniem, jakby było to niesamowicie osobiste pytanie, powiedziała – Jakie wybrałeś wspomnienie?
- Żadne. – odpowiedział – W ogóle nie myślałem rzucając zaklęcie. Nie spodziewałem się, że zadziała.
- Tak więc musiałeś być po prostu szczęśliwy. Wtedy.

Wyglądał jakby zastanawiał się nad jej słowami.

- Jestem szczęśliwy. – powiedział cicho – Tak jak mówiłaś.
- Nowe wspomnienia. – zgodziła się Hermiona. Okręciła go by stał twarzą do niej i wzięła obie jego dłonie w swoje. Jego twarz wyrażała niesamowite szczęście – Udało ci się, Draco.

To stało się naturalnie. Jego oczy spotkały jej, błyszczące i śmiejące się. Już wtedy byli bardzo blisko siebie, niemal dotykając się twarzami. Przyciągnął ją jeszcze bliżej i zanim zdała sobie sprawę z tego, co on robi, pochylił głowę i delikatnie dotknął swoimi ustami jej, podchwycając je w pocałunek… Zesztywniała z zaskoczenia i prawie go odepchnęła, ale wyglądało na to, że to wyczuł i sam odsunął się, nie dalej niż na centymetr. Wydawało jej się, że słyszała ciche westchnięcie. Jedna z jego dłoni uniosła się by pogłaskać jej policzek, po czym on znów zbliżył swoje usta do jej.

Zamknęła oczy i oddała się pocałunkowi. Czas zatrzymał się wokół nich, a świat skupił się na tym, co właśnie czuła.

Był w tym dobry. W równoczesnym dawaniu i braniu. Jak tylko zdał sobie sprawę, że ona się nie wycofuje, pogłębił pocałunek, przyciągając ją jeszcze bliżej, dopóki nie byli przyciśnięci do siebie, przechodząc do bardziej odważnych pocałunków. Jego ręce pozostały na jej talii, ale jakim cudem jej powędrowały po jego plecach, wokół szyi i zagłębiły się w jego włosach, przyciągając go bliżej…

Potem Draco się wycofał. Jego oddech był urywany. Wpatrywał się w nią. Jego oczy były ciemne i niemożliwe do rozczytania. Poszukiwał czegoś w jej twarzy.

- Cóż. – powiedział.

Poczuła, że się uśmiecha. Nie mogła powstrzymać uśmiechu od objęcia całej jej twarzy. Szczęście. Myślała, że wie co to jest, że to ona uczyła Draco co to oznacza. Może to on uczył .

Tym razem to ona przysunęła się by go pocałować.

Ale to on odsunął się, kręcąc głową.

- Przepraszam. – powiedział.

Poczuła jakby ktoś dał jej w twarz. Poczuła jak uśmiech znika z jej twarzy.

- Nie możemy. – powiedział. Jego głos był pusty, nie znoszący sprzeciwu – I dobrze o tym wiesz.
- Więc dlaczego to zrobiłeś? – zapytała, czując jak coś na kształt gniewu formuje się w niej – Dlaczego zrobiłeś coś, za co nie chcesz brać odpowiedzialności?
- Och… Biorę za to odpowiedzialność. – powiedział, a ciepło w jego oczach potwierdziło te słowa – Ale nie możemy.

Coś w niej pękło. Może jej duma. Wiedziała, że on ma rację. Była głupia myśląc, nawet przez sekundę, że to byłoby możliwe, bazując jedynie na pocałunku. Musiał dostrzec zrozumienie w jej oczach, ponieważ wyciągnął jeden palec i przejechał nim po linii jej szczęki.

Zadrżała.

- Przykro mi, wiesz o tym. – Zrobił bym to znowu jeśli istniałaby jakakolwiek szansa, że moglibyśmy to rozwinąć. Ale mam także dobre wieści.
- Naprawdę?

Uśmiechnął się do niej szeroko.

- Teraz już zawsze będę miał wspomnienie, które mogę przywołać rzucając Patronusa.


Zajęło jej kilka sekund zrozumienie, co ma na myśli. 

***

AAAAA!!!
I jak? Podoba się? :D Mam nadzieję, że tak. Niemal wariowałam tłumacząc to. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. 
Jak mijają wam ferie?

xoxo
Lexie

19 komentarzy:

  1. Super. To jest to na co czekałam. Wspaniały rozdział i cudowna końcówka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie ferie??? :c nasza szkola nie na feri.. nigdy nie miala..



    Rozdzial bardzo fahny. Przyjembie sie go czyta ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie ma ferii? O.O

      Usuń
    2. Eh.. nasza szkola jest..inna? Tak. To dobre okreslenie. Nie mamy ferii swiat wielkanocnych, a Boze Narodzenie (wolne) trwa ok. 4-5 dni. Wakacje na szczescie normalnie. ;)

      Usuń
    3. Wow...
      Cóż to za szkoła bez ferii? :( Szczerze współczuję.

      Usuń
  3. Idealny rozdział :D Wprawił mnie w dobry humor po kilku dniach osobistych porażek i niemal stanu przed depresyjnego :D
    Pozdrawiam,
    heavy x

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział :) Końcówka genialna :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni zawsze skomplikowani echhhhh....
    Rozdział super :)
    Lexi Lubelskie juz dawno po feriach, kiedy one były juz tego nie pamiętam tyle nauki.....
    Weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D
      Moje świętokrzyskie też już do szkoły maszeruje... Powodzenia z nauką! :)

      Usuń
  6. Hej, dopiero dwa dni temu znalazłam tego bloga i przeczytałam już wszystkie do tej pory opublikowane rozdziały. Historia już od pierwszego rozdziału była wciągająca i kompletnie inna od pozostałych. Piękne opowiadanie, już nie mogę się doczekać kiedy pojawi się kolejna część.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu nie prowadzisz już FL2T? To jest świetne proszę wznów na nim działalność / Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowicie cieszę się, że tak myślisz! :) Wcale nie opuściłam From Lust to Trust. Po prostu nawał pracy/nauki w połączeniu z moim perfekcjonizmem... powiedzmy, że to nie współgra zbyt dobrze. Postaram się dodać jak najszybciej. Obiecuję! :)

      Pozdrawiam,
      Lexie

      Usuń
  8. Ochhh... nie umiem sie doczekac nowego.... wreszcie sie cos ruszylo ;) troche głupio, ze o to pytam, bo wiem ze msz zajeciaale kiedy rozdzial? :D Blackie

    OdpowiedzUsuń
  9. Super Notka <3

    Zapraszam na mojego bloga :)

    http://wladcy-marmurowego-aniola.blog.pl

    Baaaardzo proszę o komentarze :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko super. Wspaniała historia, cudowni bohaterowie, tylko rozdziału nie ma. Można się poważnie stęsknić...

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaa! No nareszcie czekałam na to zakichane 40 rozdziałów! I w końcu dostałam! Pocałunek ;D
    Jeny, nawet nie wiesz, jak bardzo Ci dziękuję, że przetłumaczyłaś tą historię ;D

    OdpowiedzUsuń

Calliste Bajkowe szablony