wtorek, 14 kwietnia 2015

Sprawy rodzinne. Rozdział 3






Jak się okazało, zobaczenie się z Kingsleyem kolejnego dnia było niemożliwe. Dopiero kiedy podjęła tą decyzję, zdała sobie sprawę, że będzie to niedziela i znalezienie go w Ministerstwie będzie mało prawdopodobne. Ponieważ nie do końca była pewna gdzie Minister mieszka i wiedziała, że Ministerstwo nie poda jej tej informacji, Hermiona zdecydowała by poczekać do poniedziałku.

Kiedy spotkanie z Kingsleyem zostało opóźnione o jeden dzień, Hermiona wykorzystała ten czas by załatwić kilka spraw. Sobotniego wieczora, Draco praktycznie zaciągnął Lucjusza do Dworu by ten trochę odpoczął. Lucjusz nie chciał zostawić Narcyzy samej i zgodził się opuścić szpital dopiero kiedy Magomedyk ustawił specjalny alarm w różdżkach jego, Draco i Hermiony. Chodziło o to, by szybko dać im znać o jakichkolwiek zmianach w stanie kobiety.

Hermiona i Draco spędzili noc w Dworze, jednak mężczyzna szybko poprowadził ją do jego części domu i nie miała okazji dokładnie cokolwiek obejrzeć. Cała trójka wstała wczesnym rankiem w sobotę i po szybkim śniadaniu, Draco i Lucjusz wrócili do Świętego Munga. W tym samym czasie, Hermiona użyła sieci Floo by dostać się do domu.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła było przebranie się w świerze ubrania i spakowanie kilku toreb dla niej i Draco. Nie miała pojęcia jak długo będą w Anglii, ale było oczywiste, że lepiej im będzie z zapasem w Dworze. Bagaż zostawiła w biurze męża i wybrała się do swojego szefa. Na szczęście, kobieta była z nim w bardzo dobrych stosunkach i ten nie miał nic przeciwko jej wizycie w sobotni poranek. Kiedy Hermiona wytłumaczyła mu co się stało, szef zapewnił ją, że może wziąć tyle wolnego, ile potrzebuje. Następnie, kobieta wróciła do Dworu Malfoyów.

Po odłożeniu toreb w starej sypialni Draco, Hermiona wybrała się na zwiedzanie domu. Była trochę oporna z powodu jej przeszłych doświadczeń w tym miejscu, ale nie mogła znaleźć ani jednego pokoju wyglądającego jak ten z jej koszmarów. Prawdę mówiąc, cała posesja wyglądała całkiem inaczej niż ona to zapamiętała.

W końcu, nogi zaniosły ją do kuchni. Hermiona była zaskoczona tym, jak normalnie ona wyglądała. Spodziewała się ogromnego pomieszczenia, ponieważ Malfoyowie przez lata posiadali tuziny skrzatów domowych. Obecnie mieli tylko trzy i każdy z nich był wolnym skrzatem, i był traktowany z należnym mu szacunkiem. Hermiona była niesamowicie zaskoczona kiedy przy śniadaniu, Lucjusz podziękował jednemu z nich za posiłek.

- Czy Missy może w czymś pomóc Pani? - powiedziała skrzatka, która nagle pojawiła się za Hermioną.
- Nie, dziękuję Missy. - kobieta uśmiechnęła się. Pomimo tego, że wszystkie skrzaty wróciły do Anglii z Narcyzą, nadal ją pamiętały – Czy to jedyna kuchnia w Dworze?
- Mamy jedną ogromną w piwnicach. - odpowiedziała Missy – Pani Narcyza jednak mówi, że powinniśmy używać tej. Duża kuchnia generuje zbyt dużo pracy dla trzech skrzatów.
- Czy byłoby w porządku jeśli użyłabym kuchni?
- Pani Hermiona może robić co zechce. Pani nazywa się Malfoy.
- Ja po prostu nie chcę urazić skrzatów, ale sama uwielbiam gotować i chciałabym zrobić coś na obiad dla Draco i Lucjusza. - wytłumaczyła czarownica.
- Czy Missy może pomóc? - zapytała skrzata z ogromnym uśmiechem.
- Oczywiście. - Hermiona odwzajemniła uśmiech i zabrała się do przygotowywania składników.

Jak się okazało, z kuchni było wszystko co potrzebne do zrobienia pieczeni. Kiedy obiad był niemal gotowy, kobieta wysłała Missy do Munga by ta powiadomiła Draco i Lucjusza. Dała jej odkładne instrukcje, że ma nie wracać bez Malfoyów. Pomimo wszystkiego co się działo, mężczyźni nadal musieli jeść i o siebie dbać, i Hermiona miała zamiar tego przypilnować.

Dziesięć minut później, Draco i Lucjusz weszli do jadalni gdzie Hermiona właśnie ustawiała ostatnie z półmisków na stole. Lucjusz rzucił jej dziwne spojrzenie kiedy siadał na swoim miejscu, a Draco ją przytulił i krótko pocałował.

- Jak się ma Narcyza? - zapytała.
- Nadal jest nieprzytomna, ale medycy twierdzą, że obrzęk głowy się zmniejsza. - odpowiedział Draco.
- To dobrze. - Hermiona uśmiechnęła się do Draco, po czym odwróciła się do swojego teścia – Jestem pewna, że wolałbyś być teraz w szpitalu, ale musisz jeść. Narcyza nie chciałaby żebyście się zaniedbywali.

Lucjusz odpowiedział szybkim kiwnięciem głowy i zaczął nakładać jedzenie na swój talerz. Hermiona odebrała fakt, że mężczyzna tu był i jadł bez nażekania, jako dowód, że nie miał nic przeciwko jej metodom. Wiedziała, że jeśi naprawdę nie chciałby tu być, po prostu by wrócił do szpitala.

Obiad minął w ciszy. Pomimo tego, że ani Draco, ani Lucjusz wiele nie zjedli, oboje podziękowali Hermionie za smaczny posiłek. Po wstaniu od stołu Draco oświadczył, że musi na kilka godzin wrócić do Francji. Podczas gdy hermiona załatwiła wszystkie sprawy związane z pracą, Draco musiał myśleć o jego firmie i musiał upewnić się, że podczas jego nieobecności, wszystko będzie zarządzane bez problemów.

Hermiona i Lucjusz wrócili do szpitala. W ciszy przemierzali korytarze i dopiero kiedy Lucjusz usiadł obok swojej żony, jego ciało było w stanie się zrelaksować. Hermiona przyglądała mu się, kiedy brał rekę Narcyzy w swoje dłonie i cicho mówił jej, że już do niej wrócił. Patrząc na niego teraz, Hermiona nie mogła dostrzec w nim tego Śmierciożercy, którego kiedyś tak się bała. Jedyne co widziała, to kochający mąż martwiący się o swoją żonę.

- Chciałbyś żebym wyszła i dała wam trochę prywatności? - zapytała.

Lucjusz wyglądał jakby poważnie zastanawiał się nad odpowiedzą, po czym pokręcił głową.

- Nie. Usiądź. Porozmawiajmy. Najwyższy czas żebym poznał swoją synową.

Hermiona usiadła na krześle po przeciwnej stronie łóżka Narcyzy i czekała aż Lucjusz się odezwie. Jednak zamiast mówić, mężczyzna uważnie jej się przyglądał. Nigdy wcześniej tak naprawdę nie patrzył na Hermionę, ale teraz widział dlaczego Draco był nią zainteresowany. Nie tylko była śliczna, ale wyglądała na przyjazną i pomocną. Przez ostatnie kilka godzin dowiodła, że troszczy się o jego rodzinę, pomimo zła jakie wyrządził jej w przeszłości.

- Chyba powinienem zacząć od przeprosin. - powiedział w końcu Lucjusz.
- Nie ma takiej potrzeby. - kobieta powiedziała szybko – Nie chcę rozgrzebywać przeszłości. Sugeruję żebyśmy zaczęli od nowa i zostawili to za sobą.
- Czy to naprawdę możliwe?
- Nie widzę przeszkód. - wzruszyła ramionami – Chyba, że masz coś przeciwko mojemu pochodzeniu.
- Nie mam zamiaru sprawiać żadnych kłopotów z tego powodu. - odpowiedział Lucjusz – Przyznaję, że kiedy Draco poinformował mnie, że zostaliście parą, byłem zszokowany. Nie mam zamiaru kłamać i mówić, że nie mam kompletnie nic przeciwko, ale to akceptuję. Uszczęliwiasz mojego syna i jest to oczywiste, że go kochasz, a to dla mnie najważniejsze.
- Więc zacznijmy od nowa. - nalegała – Czasami lepiej jest zapomnieć o przeszłości.

Lucjusz spojrzał na nią z podziwem. Jej naleganie by zapomnieć o przeszłości idealnie odnosiło się do ich sytuacji, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że istnieje jeszcze inna część przeszłości, o której ona chciała zapomnieć.

- Tak więc, jeśli zaczynamy od początku, może opowiedziałabyś mi jak ty i Draco się ponownie spotkaliście. - zasugerował – Niesamowicie mnie interesuje, w jaki sposób wasze drogi się spotkały.
- Spotkaliśmy się na balu charytatywnym zorganizownym przez francuskie Ministerstwo. Pracuję jako tłumacz w Departamencie Współpracy Międzynarodowej, a Draco podpisał umowę z Ministerstwem na dostarczenie różnych eliksirów. Został zaproszony na przyjęcie. Kiedy zobaczył, że tam jestem i dowiedział się, że pracuję we Francji, jego ciekawość wzięła górę.
- Podszedł do ciebie, bo jest wścibski. - podsumował Lucjusz z cichym śmiechem.
- Dokładnie. - odpowiedziała – Chciał wiedzieć, dlaczego tam byłam, ale nie chciałam mu powiedzieć. Zamiast tego, rozmawialiśmy o innych rzeczach i okazało się, że mamy wiele wspólnego. Przez wyjściem, Draco zaprosił mnie na randkę. Częściowo, ponieważ podobała mu się nasza rozmowa, ale głównie ponieważ moja obecność we Francji była dla niego zagadką.
- A jak długo zajęło mu dowiedzenie się prawdy?
- Kilka miesięcy. - odpowiedziała Hermiona – Zanim podzieliłam się z nim prywatnymi informacjami, chciałam wiedzieć, że traktuje mnie poważnie. Kiedy byłam pewna, że naprawdę mnnie lubi, powiedziałam mu wszystko co chciał wiedzieć.
- Skąd miałaś pewność, że szczerze cię lubił? - zapytał Lucjusz.
- Po kilku randkach w magicznym świecie, zabrałam go do mugolskiej części miasta. - powiedziała i zaśmiała się widząc zdziwiony wyraz twarzy mężczyzny – Draco był widzocznie nerwowy, ale zachowywał się bez zarzutów. Był miły względem każdego mugola, z którym miał styczność i naprawdę staral się wtopić w rzeczywistość, do której nigdy wcześniej nie planował wstępować. Przez to wiedziałam, że nie jest chłopcem, którego kiedyś znałam i naprawdę chce spędzać ze mną czas.
- Dużo spędzacie czasu w mugolskim świecie? - zapytał Lucjusz – Chyba tak skoro twoi rodzice są mugolami. - kontynuował, odpowiadając na swoje własne pytanie – Jeśli już mowa o twoich rodzicach, co oni myślą o Draco? Wydaje mi się, że nigdy nie słyszałem by on lub Narcyza ich wspominali.
- Moi rodzice nigdy nie poznali Draco. - odpowiedziała cicho. Przez sekundę Lucjusz myślał, że czarownica zacznie płakać, ale ta pokręciła gwałtownie głową i kiedy znów przemówiła, w jej głosie nie było śladu smutku – A jeśli chodzi o czas spędzany w mugolskiej części miasta, robimy to okazjonalnie. Jednakże żyjemy w magocznym świecie i to tam jesteśmy najczęściej. Ja po prostu lubię wracać do moich korzeni.
- Przykro mi z powodu twoich rodziców. - powiedział Lucjusz, szczerze uśmiechając się do czarownicy – Nie miałem zamiaru przywoływać bolesnych wspomnień. Nie wiedziałem, że nie żyją.
- Oni nadal żyją. - odpowiedziała – Po prostu nie mają pojęcia kim jestem.
- Co masz na myśli? - zapytał skołowany. Jakim cudem rodzice Hermiony mogli nie wiedzieć kim ona jest? Przecież pamiętał ich z Ulicy Pokątnej, gdzie byli kiedyś z Arturem Weasleyem.
- To bardzo długa historia. - westchnęła Hermiona.
- Ja się nigdzie nie wybieram. - odpowiedział czarodziej – Czasami ignorowanie przeszłości nie jest najlepszym wyjściem. Czasami musimy stanąć z nią twarzą w twarz by umieć z nią żyć.

Hermiona spojrzała na niego w zamyśleniu i przez chwilę miał wrażenie, że zmieni temat. W końcu kiwnęła glową i zaczęła mówić.

- Wszystko zaczęło się po szóstym roku. Jak wiesz, zamiast zaliczać siódmy rok, pomagałam Harry'emu odnaleźć horkruksy Voldemorta. Każdego dnia, wojna stawała się coraz bardziej niebezpieczna i obawiałam się o moich rodziców. Rozmyślałam nad tym tygodniami i w końcu doszłam do wniosku, że będzie dla nich lepiej, jeśli nie będą mieli pojęcia co się dzieje. Zanim zniknęłam z Harrym I Ronem, usunęłam ich wspomnienia używając Obliviate i wysłałam ich do Australii.
- Tak mi przykro. - wyszeptał Lucjusz. Wiedział, że to ludzie jego pokroju byli powodem, dla którego siedemnastoletnia dziewczyna czuła, że musi chronić swoich niewinnych rodziców, używając tak drastycznych metod. I czuł się za to odpowiedzialny.
- Mi też. - odpowiedziała Hermiona.
- Czy zaklęcie było nieodwracalne? - zapytał, czując, że jest jeszcze wiele do powiedzenia.
- Nie mam pojęcia. - przyznała – Nie widziałam rodziców odkąd je rzuciłam.
- Dlaczego nie? To oczywiste, że bardzo ich kochasz. Dlaczego ich nie odnalazłaś?
- Nie wolno mi. - odpowiedziała cicho – Wizengamot zadecydował, że odwrócenie zaklęcia może być dla nich niebezpieczne. Ponieważ nie mogę oddać im wspomnień, nie odwiedziłam ich. Mój przyjaciel ma na nich oko, i dzięki niemu wiem, że są bezpieczni i szczęśliwi w Australii. Po prostu nie mają pojęcia, że mają córkę.
- A co Wizengamot ma z tym wspólnego? - dopytywał się Lucjusz – Jakim cudem oni są nawet w to zamieszani?
- Zostali w to zamieszani kiedy zostałam zgłoszona do Ministerstwa i zmuszona do procesu. Byli o centyment od złamania mojej różdżki. I wtedy to dowiedziałam się, kim naprawdę są moi przyjaciele.
- Ktoś na ciebie doniósł za chronienie własnych rodziców? - z niedowierzaniem zapytał czarodziej.


Hermiona kiwnęła głową. Kiedy mówiła o najgorszym okresie swojego życia, znów poczuła ten nieznośny ból. Poza Draco i Narcyzą, nikomu więcej nie powiedziała o swoim procesie. Jej przyjaciele i współpracownicy nie mieli pojęcia o tym, co się stało. Ale Lucjusz był jej rodziną i, pomimo tego, że nie znała go zbyt dobrze, czuła, że może mu się zwierzyć z tego, przez co przeszła i powodu, dla którego opuściła Anglię. 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Z każdym kolejnym rozdziałem ta historia intryguje mnie coraz bardziej. Oczywiście, jak na prawdziwą fankę Dramione przystało, czekam na więcej interakcji Draco-Hermiona :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, ciekawie....
    Czekam na kolejny rozdział z ogromną niecierpliwością...
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno odkryłam Twoje opowiadanie i powiem szczerze - intryguje mnie. Ciągle myślę o tym co może się wydarzyć w dalszych rozdziałach. Pozdrawiam i życzę weny - Ruby
    P.S. Zapraszam do siebie. :) http://age-of-the-heir-dramione.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, nie ma dalszego ciągu! ;(
    Będę płakać! Uwielbiam to opowiadanie, choć ukazały się dopiero trzy rozdziały! Ogólnie to chciałabym, żeby nawiązało się "coś" między Hermioną i Lucjuszem, ale skoro to tylko opowiadanie Dramione muszę przeżyć. ;p
    Czekam na kolejną część i zapraszam uprzejmie do mnie.♥
    story-of-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D :D :D
      Też tak trochę liczyłam na jakąś akcję z Lucjuszem, ale nic takiego się nie dzieje! :) Kolejny rozdział już niedługo.

      Pozdrawiam,
      Lexie

      Usuń

Calliste Bajkowe szablony