Jak już wcześniej wspomniałam, mam dla was nową miniaturkę!
Tradycyjnie, znalazłam ją na FanFiction.net. TUTAJ macie link do oryginału.
Miłego czytania!
***
Wszyscy faceci w tym klubie
wyglądali tak samo, serio. Moja przyjaciółka powtarza mi, żebym się do nich
uśmiechała. Ale ja jestem zbyt skrępowana. Zamiast tego, przewracam oczami. Nie
jestem nawet w małym stopniu na tyle pijana żeby robić to, co ona mi każe. W
tym pomieszczeniu jest za dużo alkoholu, a za mało powietrza. Wszyscy tutaj
mają śnieżnobiałe uśmiechy, zapach alkoholu w oddechu i przynajmniej jednego
rodzica, który zarabia sześciu cyfrową miesięczną pensję. Jeśli nie umiesz pić,
jesteś towarzyskim odludkiem. To pierwsza z niepisanych zasad. Nie wiem kto je
wymyśla. Nikt nie wie. Ale to jasne jak słońce, że ja tu nie pasuję.
- Granger?
Cholera.
Znam ten głos.
- Znasz go? – Cheryl ciągnie mnie
za rękę – Ma kogoś?
- Och, do jasnej cholery. Mów
ciszej! – syczę do niej.
Cheryl nie zwraca uwagi na wrogość
w moim głosie. Przyjmuje swój nienaganny uśmiech. Ten, który pokazuje jej
dołeczki i sprawia, że faceci się za nią oglądają.
- Mam na imię Cheryl. Jestem
przyjaciółką Hermiony. Miło mi cię poznać…
- Draco. – kończy za nią.
Wreszcie porzucam nadzieję na
szybkie wyjście bez stawania twarzą w twarz z byłym Ślizgonem.
Opornie, nawiązuję z nim kontakt
wzrokowy. Wygląda… inaczej. Ma na sobie prawdziwe, mugolskie ubrania. Schludny
garnitur i krawat. Nadal ma bladą, wyraźną twarz, ale teraz wydaje się mniej nieczuły.
- Co tu robisz? – pytam z wyrzutem.
Na jego twarzy pojawia się uśmiech,
na widok którego Cheryl wzdycha. Mam ochotę ją walnąć. Oczywiście nie ma
pojęcia z kim właśnie rozmawiamy.
To Draco Lucjusz Malfoy. Syn Śmierciożercy. Książę Czystej Krwi. Najprzystojniejszy w całym Slytherinie.
- Mógłbym zadać ci to samo pytanie.
– mówi – Nigdy nie sądziłem, że jesteś typem imprezowicza.
Przewracam oczami.
- Jasne. Wydaje ci się, że jeśli
lubię czytać to muszę nienawidzić picia, tańczenia lub słuchania muzyki.
- Cóż… tak właściwie to nie
wyglądasz jakbyś dobrze się bawiła. – rzucił.
Niech
go szlag trafi za bycie na tyle spostrzegawczym.
Cheryl postanowiła nam przerwać.
- Więc… skąd się znacie?
Malfoy marszczy brwi, podczas gdy
ja się krzywię.
- Chodziliśmy do tej samej szkoły. –
tłumaczę.
- Och! – wykrzykuje – Hermiona dużo
mi opowiadała o Hogwarcie. Ja chodziłam do szkoły w Ameryce. Nazywała się Instytut dla Czarownic w Salem.
Słyszałeś o niej?
Spoglądam w dół na pustą szklankę w
moich rękach.
- Wybaczcie… Potrzebuję kolejnego
drinka.
Prawie pobiegłam w stronę baru by
zamówić kufel piwa.
To
musi być jakiś chory żart. Co Malfoy robi w Londynie? Jasna cholera.
Delikatnie masuję skronie by się
uspokoić. Nie działa. Kiedy barman podaje mi mojego drinka, wypijam niemal
całego na raz. Malfoy nagle pojawia się u mojego bloku wyglądając na trochę pod
wrażeniem.
- Gdzie Cheryl?
Odchylił głowę w lewo.
- Poszła do toalety.
Świetnie.
Właśnie przeżywam swój najgorszy koszmar.
- Gdzie twoi ochroniarze?
Kilka sekund zajęło mi zdanie sobie
sprawy, że ma na myśli Harry’ego i Rona. Och, jakiż on inteligentny.
- Myślałam, że nadal jesteś we
Włoszech z Zabinim. Jak wam się udał miesiąc miodowy? – pytam słodko w odpowiedzi.
Śmieje się. Jego szare oczy się
świecą. W takich właśnie momentach przypominam sobie, że on jednak nie jest
stworzony z lodu, w co kiedyś nie wierzyłam.
- Dobrze wiedzieć, że pewne rzeczy
nigdy się nie zmieniają. – powiedział jakby to miał być komplement.
I wtedy ją zobaczyłam. Cheryl szła
w naszą stronę niczym złotowłosa bogini. Była tym typem kobiety, która wydawała
się stworzona do chodzenia w szpilkach. Poczułam się zazdrosna. Nie tylko o jej
urodę, ale także o pewność siebie, która emitowała z niej jak ciepło.
- Może byśmy stąd… - zaczął mówić.
- Draco. – przerywa mu Cheryl –
Tutaj jesteś. Chodź, kupisz mi drinka!
Oplata swoje długie, pomalowane paznokcie
wokół jego ramienia i ciągnie go w stronę baru.
No
pięknie. Jestem w piekle. Dosłownie.
Pół godziny później, decyduję się
na wyjście. Moje włosy zaczęły się znowu puszyć, pachniałam browarem, a muzyka
i tak była do kitu.
Cheryl nadal trzymała się blisko
Malfoya.
Stuknęłam ją w ramię. Czułam, że
muszę jej powiedzieć, że wychodzę, nawet jeśli w tym momencie miała to gdzieś.
- Hey, Cher. Ja idę do domu.
Kiwa głową w moją stronę.
- Mhmm. Jasne. Zadzwonię do ciebie,
ok.?
Malfoy rzuca mi dziwne spojrzenie,
ale nic nie mówi.
Kiedy wychodzę z klubu, czuję nieporównywalną
ulgę. Chłodne, nocne powietrze, uspokaja moją zaczerwienioną twarz. Ulice są
ciche i spokojne. Kiedy docieram do mieszkania, jestem wykończona i rozkładam
się na kanapie.
Budzę się przez głośne pukanie do
drzwi. Sprawdzam zegarek. Jest prawie trzecia w nocy. Ugh. Musiałam odpłynąć na
chwilę.
A ktoś nadal puka do drzwi.
- Otwieraj, Granger! Wiem, że tam
jesteś.
Szczęka mi opada. Jest tylko jedna
osoba na tyle głupia by dobijać się do moich drzwi tak wcześnie rano. Lub tak
późno w nocy. Jak kto woli.
- Spadaj! – odpowiadam – Czego chcesz?
Nie, nie odpowiadaj. Wróć jak będzie jasno. Jak normalny człowiek. Albo jeszcze
lepiej, nie wracaj w ogóle.
- Na brodę Merlina, po prostu
otwórz te cholerne drzwi. Nie mam zamiaru stracić głosu przez krzyczenie do
ciebie. To poniżej mojej godności.
Przez chwilę się waham po czym go
wpuszczam. Wydaje się dosyć wkurzony, z czego chyba nie powinnam być
zadowolona. Ale byłam.
- Twoje mieszkanie nie wygląda zbyt
dobrze. – mówi wreszcie.
- Naprawdę przyszedłeś tu po to, by
obrażać mój gust?
Malfoy podchodzi do mojej kolekcji winyli.
Lego długie palce powoli przesuwają się po gładkich okładkach. W jego
spojrzeniu jest ślad czegoś, co znam.
- Po wojnie, Ministerstwo zmusiło
mnie do swego rodzaju odwyku, wiesz o tym. Nienawidziłem tego. Myślałem, że to
kompletna strata czasu. Potem jeden z opiekunów przyniósł odtwarzacz i zaczął
codziennie, przez godzinę, puszczać nam muzykę. – mówi – To były najlepsze
godziny w moim życiu.
Przygryzam wargę.
- Czego słuchałeś?
Malfoy odwraca się twarzą do mnie.
- Bowie, The Smiths, Oasis, Blur, Radiohead, The Stone Roses, Hendrix…
- Nigdy nie sądziłam, że będziesz
słuchał mugolskiej muzyki.
Uśmiecha się pod nosem.
- Jasne. Wydaje ci się, że jak
jestem czystej krwi to nie mogę lubić mugolskiej muzyki.
Szczerze? Zatkało mnie.
Malfoy zbliża się o kilka kroków.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jego włosy są rozczochrane, i że wygląda w
nich niesamowicie przystojnie. Kiedy kciukiem, delikatnie gładzi moją dolną
wargę, pochylam się w jego stronę.
- Co z Cheryl? – pytam.
Oh
bogowie… Jaka ze mnie masochistka.
Śmieje się. Ale intensywność jego spojrzenia
nie zmniejsza się, nawet trochę.
- Nie wariuj, Granger. – mówi – To zawsze
byłaś ty. Tylko ty. Nikt inny.
Hm, inna, jednak ma swój urok.:P
OdpowiedzUsuńDobrze przetłumaczona.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Dzięki :) Mi się wydaje, że inna przede wszystkim dlatego, że z narracją pierwszoosobową i nawet tłumacząc to było mi jakoś... dziwnie? :D
Usuńxoxo
Lexie
Interesująca:D
OdpowiedzUsuńInna.
Zachwycają a.
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
panstwoweasley.blogspot.com
Dzięki :*
UsuńPozdrawiam,
Lexie
Ciekawa. Warto było przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anula
Cieszę się, że ci się podoba :)
Usuńxoxo
Lexie
Świetne tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuńMiło się czytało, warto było kliknąć w pierwsze lepsze :)
Lecę czytać dalej!
Pozdrawiam Schanee :) :*