czwartek, 15 maja 2014

Hell Is Round The Corner by sabbe





Jak już wcześniej wspomniałam, mam dla was nową miniaturkę!
Tradycyjnie, znalazłam ją na FanFiction.net. TUTAJ macie link do oryginału.
Miłego czytania!


***


Wszyscy faceci w tym klubie wyglądali tak samo, serio. Moja przyjaciółka powtarza mi, żebym się do nich uśmiechała. Ale ja jestem zbyt skrępowana. Zamiast tego, przewracam oczami. Nie jestem nawet w małym stopniu na tyle pijana żeby robić to, co ona mi każe. W tym pomieszczeniu jest za dużo alkoholu, a za mało powietrza. Wszyscy tutaj mają śnieżnobiałe uśmiechy, zapach alkoholu w oddechu i przynajmniej jednego rodzica, który zarabia sześciu cyfrową miesięczną pensję. Jeśli nie umiesz pić, jesteś towarzyskim odludkiem. To pierwsza z niepisanych zasad. Nie wiem kto je wymyśla. Nikt nie wie. Ale to jasne jak słońce, że ja tu nie pasuję.

- Granger?

Cholera. Znam ten głos.

- Znasz go? – Cheryl ciągnie mnie za rękę – Ma kogoś?
- Och, do jasnej cholery. Mów ciszej! – syczę do niej.

Cheryl nie zwraca uwagi na wrogość w moim głosie. Przyjmuje swój nienaganny uśmiech. Ten, który pokazuje jej dołeczki i sprawia, że faceci się za nią oglądają.

- Mam na imię Cheryl. Jestem przyjaciółką Hermiony. Miło mi cię poznać…
- Draco. – kończy za nią.

Wreszcie porzucam nadzieję na szybkie wyjście bez stawania twarzą w twarz z byłym Ślizgonem.

Opornie, nawiązuję z nim kontakt wzrokowy. Wygląda… inaczej. Ma na sobie prawdziwe, mugolskie ubrania. Schludny garnitur i krawat. Nadal ma bladą, wyraźną twarz, ale teraz wydaje się mniej nieczuły.

- Co tu robisz? – pytam z wyrzutem.

Na jego twarzy pojawia się uśmiech, na widok którego Cheryl wzdycha. Mam ochotę ją walnąć. Oczywiście nie ma pojęcia z kim właśnie rozmawiamy.

To Draco Lucjusz Malfoy. Syn Śmierciożercy. Książę Czystej Krwi. Najprzystojniejszy w całym Slytherinie.

- Mógłbym zadać ci to samo pytanie. – mówi – Nigdy nie sądziłem, że jesteś typem imprezowicza.

Przewracam oczami.

- Jasne. Wydaje ci się, że jeśli lubię czytać to muszę nienawidzić picia, tańczenia lub słuchania muzyki.
- Cóż… tak właściwie to nie wyglądasz jakbyś dobrze się bawiła. – rzucił.

Niech go szlag trafi za bycie na tyle spostrzegawczym.

Cheryl postanowiła nam przerwać.

- Więc… skąd się znacie?

Malfoy marszczy brwi, podczas gdy ja się krzywię.

- Chodziliśmy do tej samej szkoły. – tłumaczę.
- Och! – wykrzykuje – Hermiona dużo mi opowiadała o Hogwarcie. Ja chodziłam do szkoły w Ameryce. Nazywała się Instytut dla Czarownic w Salem. Słyszałeś o niej?

Spoglądam w dół na pustą szklankę w moich rękach.

- Wybaczcie… Potrzebuję kolejnego drinka.

Prawie pobiegłam w stronę baru by zamówić kufel piwa.

To musi być jakiś chory żart. Co Malfoy robi w Londynie? Jasna cholera.

Delikatnie masuję skronie by się uspokoić. Nie działa. Kiedy barman podaje mi mojego drinka, wypijam niemal całego na raz. Malfoy nagle pojawia się u mojego bloku wyglądając na trochę pod wrażeniem.

- Gdzie Cheryl?

Odchylił głowę w lewo.

- Poszła do toalety.

Świetnie. Właśnie przeżywam swój najgorszy koszmar.

- Gdzie twoi ochroniarze?

Kilka sekund zajęło mi zdanie sobie sprawy, że ma na myśli Harry’ego i Rona. Och, jakiż on inteligentny.

- Myślałam, że nadal jesteś we Włoszech z Zabinim. Jak wam się udał miesiąc miodowy? – pytam słodko w odpowiedzi.

Śmieje się. Jego szare oczy się świecą. W takich właśnie momentach przypominam sobie, że on jednak nie jest stworzony z lodu, w co kiedyś nie wierzyłam.

- Dobrze wiedzieć, że pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. – powiedział jakby to miał być komplement.

I wtedy ją zobaczyłam. Cheryl szła w naszą stronę niczym złotowłosa bogini. Była tym typem kobiety, która wydawała się stworzona do chodzenia w szpilkach. Poczułam się zazdrosna. Nie tylko o jej urodę, ale także o pewność siebie, która emitowała z niej jak ciepło.

- Może byśmy stąd… - zaczął mówić.
- Draco. – przerywa mu Cheryl – Tutaj jesteś. Chodź, kupisz mi drinka!

Oplata swoje długie, pomalowane paznokcie wokół jego ramienia i ciągnie go w stronę baru.

No pięknie. Jestem w piekle. Dosłownie.

Pół godziny później, decyduję się na wyjście. Moje włosy zaczęły się znowu puszyć, pachniałam browarem, a muzyka i tak była do kitu.

Cheryl nadal trzymała się blisko Malfoya.

Stuknęłam ją w ramię. Czułam, że muszę jej powiedzieć, że wychodzę, nawet jeśli w tym momencie miała to gdzieś.

- Hey, Cher. Ja idę do domu.

Kiwa głową w moją stronę.

- Mhmm. Jasne. Zadzwonię do ciebie, ok.?

Malfoy rzuca mi dziwne spojrzenie, ale nic nie mówi.

Kiedy wychodzę z klubu, czuję nieporównywalną ulgę. Chłodne, nocne powietrze, uspokaja moją zaczerwienioną twarz. Ulice są ciche i spokojne. Kiedy docieram do mieszkania, jestem wykończona i rozkładam się na kanapie.

Budzę się przez głośne pukanie do drzwi. Sprawdzam zegarek. Jest prawie trzecia w nocy. Ugh. Musiałam odpłynąć na chwilę.

A ktoś nadal puka do drzwi.

- Otwieraj, Granger! Wiem, że tam jesteś.

Szczęka mi opada. Jest tylko jedna osoba na tyle głupia by dobijać się do moich drzwi tak wcześnie rano. Lub tak późno w nocy. Jak kto woli.

- Spadaj! – odpowiadam – Czego chcesz? Nie, nie odpowiadaj. Wróć jak będzie jasno. Jak normalny człowiek. Albo jeszcze lepiej, nie wracaj w ogóle.
- Na brodę Merlina, po prostu otwórz te cholerne drzwi. Nie mam zamiaru stracić głosu przez krzyczenie do ciebie. To poniżej mojej godności.

Przez chwilę się waham po czym go wpuszczam. Wydaje się dosyć wkurzony, z czego chyba nie powinnam być zadowolona. Ale byłam.

- Twoje mieszkanie nie wygląda zbyt dobrze. – mówi wreszcie.
- Naprawdę przyszedłeś tu po to, by obrażać mój gust?

Malfoy podchodzi do mojej kolekcji winyli. Lego długie palce powoli przesuwają się po gładkich okładkach. W jego spojrzeniu jest ślad czegoś, co znam.

- Po wojnie, Ministerstwo zmusiło mnie do swego rodzaju odwyku, wiesz o tym. Nienawidziłem tego. Myślałem, że to kompletna strata czasu. Potem jeden z opiekunów przyniósł odtwarzacz i zaczął codziennie, przez godzinę, puszczać nam muzykę. – mówi – To były najlepsze godziny w moim życiu.

Przygryzam wargę.

- Czego słuchałeś?

Malfoy odwraca się twarzą do mnie.

- Bowie, The Smiths, Oasis, Blur, Radiohead, The Stone Roses, Hendrix…
- Nigdy nie sądziłam, że będziesz słuchał mugolskiej muzyki.

Uśmiecha się pod nosem.

- Jasne. Wydaje ci się, że jak jestem czystej krwi to nie mogę lubić mugolskiej muzyki.

Szczerze? Zatkało mnie.

Malfoy zbliża się o kilka kroków. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jego włosy są rozczochrane, i że wygląda w nich niesamowicie przystojnie. Kiedy kciukiem, delikatnie gładzi moją dolną wargę, pochylam się w jego stronę.

- Co z Cheryl? – pytam.

Oh bogowie… Jaka ze mnie masochistka.

Śmieje się. Ale intensywność jego spojrzenia nie zmniejsza się, nawet trochę.

- Nie wariuj, Granger. – mówi – To zawsze byłaś ty. Tylko ty. Nikt inny.


***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

A to piosenka, z której jest zaczerpnięty tutuł.



7 komentarzy:

  1. Hm, inna, jednak ma swój urok.:P
    Dobrze przetłumaczona.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Mi się wydaje, że inna przede wszystkim dlatego, że z narracją pierwszoosobową i nawet tłumacząc to było mi jakoś... dziwnie? :D

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  2. Interesująca:D
    Inna.
    Zachwycają a.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa. Warto było przeczytać :)
    Pozdrawiam, Anula

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne tłumaczenie :)
    Miło się czytało, warto było kliknąć w pierwsze lepsze :)
    Lecę czytać dalej!

    Pozdrawiam Schanee :) :*

    OdpowiedzUsuń

Calliste Bajkowe szablony