niedziela, 28 września 2014
Porozmawiajmy!
Hej hej!
Już od jakiegoś czasu zbieram się do napisania tego posta... Czekam właśnie aż mi włosy trochę podeschną, bo będę je obcinać, więc postanowiłam wreszcie zacząć. Mam do was kilka spraw :) Dlatego naprawdę ważne jest dla mnie żebyście przeczytały te kilka zdań poniżej.
Kilka dni temu, jedna z czytelniczek, a mianowicie Lara, zapytała, czy nie chciałabym przetłumaczyć sławnego The Fallout autorstwa everythursday, Przyznam się, że słyszałam o tym opowiadaniu, ale nigdy go nie czytałam. Aż do tego dnia. W tym momencie jestem w 30 rozdziale i powiem wam, że jestem zauroczona. Jednak do końca nie wiem, czy tłumaczenie tego nie jest 'porywaniem się z motyką na słońce', jak to mówi Babcia Elonka. Opowiadanie ma 49 dłuuugich i trudnych rozdziałów...
Dlatego pytam WAS.
Czy chciałybyście to czytać?
Czy nie przeszkadza wam, że opowiadanie naładowane jest seksem i przekleństwami?
Czy nie przeszkadzałby wam fakt, że dodawałabym rozdziały nie częściej niż raz w miesiącu?
Dajcie mi znać w komentarzach.
Tak z innej beczki, zastanawiałam się, czy znacie jeszcze jakieś inne blogi z tłumaczeniami Dramione... Bo wpadłam na pomysł współpracy z innymi translatorkami i założenia wspólnego bloga. Ale nie mam pojęcia, czy coś takiego by wypaliło, tak więc... dajcie mi znać, co o tym myślicie.
Mam nadzieję, że wspólnie coś wykombinujemy.
Btw, macie instagrama? Ja niedawno założyłam i jestem zauroczona :D Jeśli chcecie, zostawcie mi linki do swoich profili w komentarzach. Planuję obserwować każdy! :D
xoxo
Lexie
środa, 10 września 2014
Reuniting Over Coffee by spunkygem
Hermiona siedziała zrelaksowana w mugolskiej
kawiarni. Była dużo spokojniejsza niż te w magicznej części miasta.
Przyciemnione światło, delikatna, jazzowa muzyka i przyjazna obsługa były miłą
odmianą. Wzięła duży łyk swojej parującej kawy, która pomimo tego, że parzyła
jej gardło, smakowała niesamowicie. Jej kremowa konsystencja, pokryta była
warstwą bitej śmietany i wiórek czekoladowych. Młoda kobieta siedziała przy
stoliku obok ogromnego okna, które odrywało jej uwagę od laptopa, na którym
pracowała. Malutkie płatki śniegu spadały z nieba, zbierając się na ziemi jak
biały koc. Był początek grudnia. Hermiona nie mogła uwierzyć jak szybko minął
ten rok. Za miesiąc będzie styczeń, początek nowego roku. To oznacza, że minął
ponad rok, odkąd zamieszkała z Ronem. Ok.,
czas wrócić do pracy, powiedziała sobie, odwracając uwagę od okna i
kierując ją na laptopa.
Była jedyną osobą w kawiarni, ale nie było to
niespodzianą, gdyż było tuż po jedenastej w nocy. Żaden mugol nie piłby kawy o
tej porze, zwłaszcza podczas tygodnia. Nasiąkała tą ciszą, której nigdy nie
mogła spodziewać się w domu. Ron zawsze zapraszał swoich braci lub Harry’ego by
oglądać mecze Quidditcha. W ich domu zawsze było głośno.
Malutki dzwonek nad drzwiami zadzwonił. Zaciekawiona
Hermiona wyjrzała zza jej laptopa, by zobaczyć mężczyznę nadal stojącego w
wejściu. Miał na sobie ładny garnitur i drogi płaszcz. Na pewno ma pieniądze, pomyślała Hermiona.
- Poproszę podwójne espresso. – rzucił mężczyzna i
zajął miejsce obok wyjścia. Głos mężczyzny był dziwnie znajomy. Hermiona
przesunęła się trochę, by zdobyć nowy kąt i dostrzec chociaż fragment twarzy
nieznajomego. Ale jedyne co widziała, to jego jasne blond włosy, białe niemal
tak bardzo jak śnieg na zewnątrz. Kto z moich znajomych ma taki kolor włosów?,
zapytała samą siebie.
- Jakie imię mam zapisać? – zapytała kelnerka unosząc
papierowy kubek i czarnego markera. Hermiona nadstawiła uszu, niecierpliwie
czekając na imię nieznajomego.
- Malfoy. – odpowiedział.
Hermiona wypuściła z siebie powietrze i spadła z
krzesła. Od czasu śmierci Voldemorta, ani nie widziała, ani nie słyszała o
Malfoyu.
Draco odwrócił się słysząc jej cichy wypadek.
Postarzał się dobrze, jego oczy nadal miały ten niespotykany, tajemniczy odcień
srebra, który przyprawiał Hermionę o dreszcze.
- Panna Granger. – pozdrowił ją z aroganckim
uśmieszkiem na ustach. Cóż, jego osobowość się bardzo nie zmieniła.
- Witaj,
Malfoy. – powiedziała niechętnie Hermiona, siadając na swoim krześle. Była
wdzięczna samej sobie, że nie zdecydowała się założyć spódnicy lub sukienki.
Wysoki blondyn wstał od swojego stolika i dołączył so młodej kobiety.
- Co tam u Gangu Pottera? – zapytał z sarkazmem .
- Wszystko świetnie. – syknęła, próbując skupić się
na swojej pracy zamiast na swoim wrogu ze szkoły. Kelnerka przyniosła do ich
stolika parujące espresso i przyjęła przesadzony napiwek Malfoya – Musi ci się
powodzić. – rzuciła Hermiona, kiwając głową w stronę banknotu w dłoniach
kelnerki.
- Tak. Moja wypłata jest satysfakcjonująca. –
powiedział Draco, po czym wziął łyk swojego napoju.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że Malfoy siedzi
naprzeciwko niej, przy tym samym stoliku, w jej ulubionej kawiarence. To był
Malfoy, nie powinien czasem nienawidzić wszystkiego, co związane jest z
mugolami?
- Jak idzie twoja praca? – zapytał, rzucając okiem na
ekran jej laptopa. Hermiona powoli zamknęła komputer i spokojnie wpatrywała się
w Draco.
- Świetnie. – powiedziała podobnie jak wcześniej.
Czego on chciał? Nie mógłby po prostu stąd wyjść? Ale to był Draco; on zawsze
musiał skupiać na sobie uwagę, nieważne czy dobrą, czy złą.
- Słyszałem, że umawiasz się z łasicem. – rzucił
Draco, wpatrując się w Hermionę z kpiącym uśmieszkiem.
- Tak. A ja słyszałam, że zaręczyłeś się z Pansy. –
odpowiedziała Hermiona podobnie. Blondyn natychmiast się skrzywił.
- Nawet mi nie przypominaj. – niemal wyjęczał.
Hermiona była zszokowana jego odpowiedzią. Zawsze
myślała, że tych dwoje było podekscytowane perspektywą ślubu i wychowywania
gromadki rozpieszczonych dzieciaków. Ale wyraz twarzy Draco sam mówił, że
mężczyzna nie był zbyt zadowolony z tego pomysłu.
- Zawsze myślałam, że jesteś szczęśliwy z Pansy. –
powiedziała cicho Hermiona, wpatrując się w swój kubek.
- Nie. – westchnął i zamieszał ciemną kawę. Hermiona
żałowała, że się odezwała, teraz czuła się niezręcznie. Co mam powiedzieć? Że mi przykro, że im się nie układa? – Ale nie
mam wyboru. – wytłumaczył, próbując grać nieporuszonego.
- Dlaczego? – zapytała z ciekawości Hermiona.
- Moi rodzice przyjaźnią się z jej rodzicami. I tak
jakby zaręczyli nas ze sobą zaraz po urodzeniu. – powiedział, po czym dopił
resztkę swojego espresso.
- Zaaranżowane małżeństwo. – powiedziała cicho
Hermiona.
- Tak… Nieważne. Jak tam twój związek z piegowatym? –
zapytał.
- Jest… - Hermiona zamilkła szukając odpowiedniego
słowa – dobrze. - ale Malfoy ją przejrzał.
- Naprawdę? – zapytał, unosząc jedną brew.
- Naprawdę. – odpowiedziała, odwracając wzrok od jego
niesamowitych srebrnych oczu.
- Zawahałaś się. – powiedział Draco, splatając ręce i
czekając na jej wytłumaczenie.
- No dobra. Nie jest aż tak dobrze. Myślę, że spotyka
się z innymi kobietami i nie do końca wiem, co robić. – wyrzuciła z siebie
Hermiona, czując się trochę obnażona mówiąc Malfoyowi o tak prywatnych
sprawach. Nigdy nikomu tego nie powiedziała, nawet Ginny, której mówi wszystko.
- A to zdradliwa łasica… - mruknął Malfoy kręcąc
głową.
- Jest tyle małych znaków… Pod łóżkiem znalazłam
kurtkę, która nie jest moja. On wraca późno z pracy pachnąc płynem do kąpieli.
I miał szminkę na kołnierzyku płaszcza. – Hermiona powiedziała blondynowi. Tak
bardzo próbowała powstrzymać łzy. Malfoy był cicho i tylko wpatrywał się w
stolik ze skupieniem.
- Nigdy nie sądziłem, że Weasley mógłby zrobić coś
takiego. – powiedział na głos. Hermiona tylko kiwnęła głową i otarła łzy
wierzchem dłoni. To było tak zawstydzające… siedziała naprzeciwko Draco
Malfoya, rozpaczając nad swoim życiem. – Dlaczego byłby tak głupi? Jeśli ja
miałbym tyle szczęścia by się z tobą umawiać, nie zrobiłbym… - szybko zamilkł,
zdając sobie sprawę z tego, co mówi. Hermiona wpatrywała się w Draco z
zaskoczeniem na twarzy. Na jego policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Jej
serce zrobiło coś dziwnego, coś, czego nigdy nie robiło przy Ronie. Czy to
możliwe, że nadal podkochuje się w tym blond łamaczu serc? Kiedy chodzili do
Hogwartu, to była jej tajemnica. Ale Draco był szkolnym rozrabiaką, która
dziewczyna się w nim nie podkochiwała?
- Która jest godzina? Pewnie zaraz będę musiał wracać
do pracy. – powiedział Malfoy, przerywając tą niezręczną ciszę.
- Piętnaście po dwunastej. – odpowiedziała Hermiona,
rzucając okiem na zegar.
- Lepiej już pójdę. – powiedział podnosząc się z
krzesła.
- Czy kiedykolwiek marzysz, że jesteś z kimś innym? –
zapytała, nie do końca pewna dlaczego. Draco zamarł i spojrzał z góry na młodą
kobietę.
- Zawsze. – powiedział miękko ze smutnym uśmiechem.
To nie był jego zwykły, wredny uśmieszek, ale prawdziwy uśmiech, który
spowodował gęsią skórkę na jej ramionach i nogach. Patrzyła jak mężczyzna
opuszcza kawiarnię. Marzyła, by wracać do domu, do kogoś innego. Kogoś z
włosami w kolorze blond zamiast rudym…
***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Cześć!
Oto wynik siedzenia na lotnisku przez całą noc… Mam
nadzieję, że Wam się podoba :) Udało mi się skoczyć do Polski na aż trzy tygodnie! :D Za to dziś rano, Szkocja przywitała mnie takim pięknym wschodem słońca...
A Wam jak minęły wakacje?
Jeśli udało Ci się doczytać aż do tego miejsca, napisz w komentarzu słowo 'słońce' :) A ja lecę oglądać Finding Carter, bo to chyba już koniec sezonu, a ciekawe rzeczy się dzieją.
xoxo
Lexie
P.S.
Nadal szukam nowego szablonu. Jeśli ktoś z Was chciałby się podjąć jego wykonania lub zna kogoś/poleca jakąś szabloniarnię, dajcie mi znać w komentarzach. Będę dozgonnie wdzięczna!
Etykiety:
draco,
draco malfoy,
dramione,
fan fiction,
fanfiction,
harry potter,
hermiona,
hermiona ganger,
lexie song,
miniaturka,
one shot,
opowiadanie,
tłumaczenie
Subskrybuj:
Posty (Atom)